Wspomina również o łapówkarstwie bez koperty nikt nie zainteresuje się na poważnie zdrowiem chorego. Głowna bohaterka wędrowała od lekarza do lekarza, by wreszcie usłyszeć diagnozę, która zabrzmiała jak wyrok: rak nerki. W jednej chwili całe jej dotychczasowe życie legło w gruzach.
Życie i dom pocztowca z Chodla legły w gruzach, kiedy w wyniku wybuchu gazu zawalił się dom, a pod gruzami zginęła żona i ojciec listonosza. Cudem przeżyła 15-letnia córka, a listonosz wyciągnięty spod gruzów jest w stanie ciężkim. Wybuch gazu pochłonął cały dobytek rodziny. Zniszczeniu uległ dom z całym wyposażeniem. To co z niego pozostało nie nadawało się do naprawy i zostało wyburzone na polecenie służb budowlanych. Rodzina straciła dom, ale również wszystko to co znajdowało się w jego wnętrzu: wyposażenie, sprzęt elektroniczny, ubrania. W obliczu tragedii Poczta Polska po tym, kiedy dowiedziała się o zdarzeniu uruchomiła pomoc dla rodziny listonosza. Wypłacona została zapomoga ze środków Zakładowego Funduszu Świadczeń Socjalnych. – Powrót do normalnego życia będzie niezwykle trudny dla naszego kolegi, dlatego tak ważne jest nasze wsparcie, aby wiedział, że nie jest sam w obliczu nieszczęścia jakie go dotknęło. Już teraz wiemy, że może liczyć na pomoc wielu ludzi dobrej woli. Każdy może pomóc, liczy się każda złotówka, bo odbudować trzeba dom, ale także pomóc naszemu koledze w powrocie do zdrowia. Dziękuję za ofiarność wszystkim, którzy już dołączyli się do zbiórki pieniędzy. Fundacja „Pocztowy Dar” nie pozostawi pocztowca w potrzebie, to ważne, aby w tych trudnych czasach otworzyć swoje serca – podkreśla Justyna Siwek, rzecznik prasowy Poczty Polskiej. Fundacja „Pocztowy Dar” otworzyła specjalne subkonto – 36 1320 1104 3014 4239 2000 0005 – z którego pieniądze zostaną przeznaczone wyłącznie na pomoc dla poszkodowanego listonosza. Rodzina uruchomiła także zbiórkę na w serwisie Link do zbiórki znajdziecie tutaj.
Re: Moje życie legło w gruzach….cytologia. Magdo, ja nie miałam takiego badania, ale chciałam Ci napisac, że jeszcze nic nie wiadomo, więc staraj się nie myśleć o najgorszym! Idź na badanie jak najszybciej i bądź dobrej myśli. My będziemy trzymac kciuki!!! pozdrawiamy Ania & Szymon 8/12/2003
polski arabski niemiecki angielski hiszpański francuski hebrajski włoski japoński holenderski polski portugalski rumuński rosyjski szwedzki turecki ukraiński chiński angielski Synonimy arabski niemiecki angielski hiszpański francuski hebrajski włoski japoński holenderski polski portugalski rumuński rosyjski szwedzki turecki ukraiński chiński ukraiński Wyniki mogą zawierać przykłady wyrażeń wulgarnych. Wyniki mogą zawierać przykłady wyrażeń potocznych. my life is ruined my life fell apart my life is over Archer, moje życie legło w gruzach. Moje życie legło w gruzach. Po Twoim odejściu, moje życie legło w gruzach. Pamiętam dzień, w którym moje życie legło w gruzach. Moje życie legło w gruzach. Moje życie legło w gruzach. Kiedy Elliot mnie zostawiła, moje życie legło w gruzach. Całe moje życie legło w gruzach, a to wszystko jego wina. Kiedy Elliot mnie zostawiła, moje życie legło w gruzach. Tamtego ranka także moje życie legło w gruzach. Myślę, że cię nie obchodzi... co czuję lub czy moje życie legło w gruzach. Henry, moje życie legło w gruzach. Jak dowiedziałem się, że już nie będę mógł grać, moje życie legło w gruzach. A potem mnie wylali, moje życie legło w gruzach. Kiedy Elliot mnie zostawiła, moje życie legło w gruzach. Moje życie legło w gruzach, ale, się nie przejmuje ani trochę? Moje życie legło w gruzach i umieram z głodu! Tej nocy moje życie legło w gruzach. Moje życie legło w gruzach. Moje życie legło w gruzach. Nie znaleziono wyników dla tego znaczenia. Wyniki: 29. Pasujących: 29. Czas odpowiedzi: 73 ms. Documents Rozwiązania dla firm Koniugacja Synonimy Korektor Informacje o nas i pomoc Wykaz słów: 1-300, 301-600, 601-900Wykaz zwrotów: 1-400, 401-800, 801-1200Wykaz wyrażeń: 1-400, 401-800, 801-1200
Tłumaczenia w kontekście hasła "w gruzach wszystko" z polskiego na francuski od Reverso Context: Przyglądania się jak legnie w gruzach wszystko, co zbudowali?
Miłość – temat wałkowany tutaj pewnie już po raz wtóry. Wiem, że już tym rzygacie. Gdybym miał opowiedzieć swoją historię musiałbym spędzić całą noc na pisaniu, a poza tym nie mam pewności, że ktoś chciałby to czytać, chociaż kumple mi mówią, że love story jest niebanalna. Gdyby ktoś jednak miał ochotę przeczytać preludium do poniższego, proszę o zasygnalizowanie tego w komentarzu. Na razie skupię się na teraźniejszości i na tym jak funkcjonuję, bo trudno to nazwać życiem, po tym kiedy wszystko zostało już powiedziane, a ja mogłem wracać do domu ze złamanym sercem. Od 20 lat moje życie niczym nie wyróżniało się spośród setek innych. Żyłem z dnia na dzień. Czułem, że czegoś brakuje. Moja rodzina nie jest bogata, ale zawsze wszystko miałem pod dostatkiem, jednak zawsze wiedziałem, że jedynym sensem życia jest miłość, a nie stan posiadania. Naprawdę dobry okres to było liceum, stanowiliśmy zgraną paczkę, ale każdy z kumpli poszedł w inną stronę. Zaczęły się pierdolone studia, nikt nie ma czasu się spotkać. 20 lat czekałem na dziewczynę mojego życia. Wcześniej było kilka potencjalnych partnerek, którym się podobałem, jednak nie dopuszczałem ich do siebie, bo wiedziałem, że prędzej czy później je rzucę i skrzywdzę. Były też dziewczyny, które mi się podobały, ale to była najwyższa liga i ja nie miałem u nich szans, mimo że jestem ponoć przystojny. Potrafiłem zakochać się nawet w napotkanej na ulicy uroczej dziewczynie, ale mniejsza o to, to były przejściowe zauroczenia i czar pryskał przy kolejnej ujrzanej kobiecie. 20 lat funkcjonowałem sam, czekałem na prawdziwą miłość. Uderzając, zbiła mnie z nóg. Nie będę w tej części opisywał w jaki sposób ją poznałem, co między nami zaszło i jaka była jej reakcja – jak wspominałem, to jest długa historia. W dużym uproszczeniu moja miłość okazała się nieodwzajemnioną (przyjmijmy taką wersję, choć nie jest do końca zgodne z prawdą). Teraz czuję się w chuj źle, permamentnie niewyspany, nie mogę się na niczym skupić, nic mnie nie cieszy. Jedyną radość czerpię z perspektywy kupna samochodu. No właśnie, jak ta pieprzona miłość zmienia ludzi. Do tej pory nie zależało mi na własnym aucie. Myślałem po co, żeby samemu tym jeździć? Poza tym wszyscy kumple mieli na to ciśnienie, chociaż potrzebowali go tylko dla szpanu, a ja zawsze byłem na przekór większości. Sytuacja diametralnie się zmieniła. Szukam samochodu, mało tego samochodu, którą powalę ją na kolana, jakaś kolekcjonerska, piękna gablota Wiem, stałem się tacy jak oni, upodobniłem się do moich materialistycznych koleżków. Nie mogę słuchać miłosnych utworów, bo przed oczyma stają mi obrazy z naszego spotkania. Żadne słodkie pierdu-pierdu, bo momentalnie się rozczulam. Musi być ostre napierdalanie i śpiew bez krzty emocji w głosie. Widząc pary, całujące się, trzymające się za rękę, przytulające się, szlag mnie trafia. Zazdroszczę im szczęścia, nienawidzę ich, chociaż wiem, że to niewłaściwe. To miłosne niepowodzenie, wykorzeniło ze mnie resztki człowieczeństwa. Nawet jej nienawidzę. Kocham ją nadal, ale jednocześnie nienawidzę. Ciągle targają mną sprzeczne uczucia, głowę mam zaprzątniętą tylko miłością, to się już odbija na mojej pracy i studiach. Próbuję się od niej uwolnić, ale to nie jest wcale proste, mamy kontakt przez jej przyjaciół. Myślałem, że uda się urwać kontakt, ale ona do mnie pisze. Sądzę, że chce pozostać ze mną w przyjacielskich relacjach, a nie ma dla mnie większego upokorzenia w zaistniałej sytuacji. Nie mam już siły. Wiem, że nie przestanę o niej myśleć. Mimo że zorganizowałem sobie tak czas, że nie mam chwili czasu na odpoczynek, to nadal siedzi gdzieś w zakamarkach umysłu. Nazwa tematu może aż nad wyrost. Zachowałem się pragmatycznie pragnąc przyciągnąć większą liczbę ludzi i chcąc Was przestrzec. Miłość to także destrukcyjne uczucie. Mam wrażenie, że w tych czasach okazywanie miłości jest przeżytkiem, angażowanie wszystkich swoich sił w walkę o względy drugiej osoby często stratą czasu. Okazywanie pogardy jest chyba bardziej w modzie. Można iść pod prąd jak ja, ale trzeba być piekielnie wytrwałym. Będąc „skurwysynem” zamiast romantycznym chłopcem myślę, że ugrałbym więcej. Kocham tylko ją i mam świadomość, że nie pokocham żadnej innej. Ta myśl będzie odbijać się tubalnym echem w mojej głowie, aż po kres mych dni.
Już w domu wciąż nie mogłam uwierzyć w to, jak jedno popołudnie odmieniło moje życie. A raczej otworzyło mi oczy. Więcej takich atrakcji, a zatęsknię za nudą, myślałam zmęczona, ale zadowolona. Stasia wpadła do mnie wieczorem – Ale to był wspaniały wyjazd! – obwieściła gromko od progu.
zapytał(a) o 22:57 Co mam zrobić? Moje zycie legło w gruzach! Moje zycie poszlo inną sciezką niz planowałam, wszystko sie wali i mam ochote zniknac i o wszystkim zapomniec. Nieraz mam ochote sie zabić a nieraz poprostu uciec. Chłopak który mi sie bardzo podobał ostatnio obsciskiwał sie z jakąs dziewczyną wtedy zaczełam plakac... A pozatym czesto mam klopoty. To dwa z powodowmojego beznadziejnego zycia Odpowiedzi blocked odpowiedział(a) o 23:04 Jesteś jeszcze młoda, więc Twoje myślenie jest płytkie ( bez urazy ). Życie bywa trudne. Każdy ma chwile, w których sądzi, że sobie nie poradzi. Wola walki i pozytywne myślenie, wiele potrafi zdziałać. Nie wiem na jakim stopniu, była rozwinięta wasza znajomość. Możesz walczyć o niego, albo stwierdzić, że " czas leczy rany ". O swoich problemach możesz porozmawiać z rodzicami bądź z psychologiem/pedagogiem szkolnym. współczuje mam nadzieje że nakopiesz temu debilowi do dupy nagadaj mu życze szczęścia blocked odpowiedział(a) o 23:01 Nie poddawaj się,Cóz wiadomo że nie wystarczy ci powiedzieć że będzie dobrze,bo to jest zbyt może uwierz w to że może byc lepiej,ale to zależy od ciebie,jeżeli się poddasz to po prostu jesteś słaba,udowodnij nie tylko sobie ale i innym,że jesteś silna i nic nie jest wstanie cie złamać ; ) Trzymaj się ;) Dopóki walczysz,jesteś zwycięzcą ;) Droga Dziewczynko!Nie śmiem się mianować dorosła, bo nią nie jestem jak na razie ani fizycznie (bo 16 lat dopiero), ani psychicznie (dojrzałość psych. przychodzi z wiekiem), ale parę lat temu myślałam identycznie jak Ty, tyle że ja nie z powodów chłopaka, ale równie z błahych. Otóż minęło parę lat i teraz się z tego śmieję. Przejdźmy do rad, a więc po pierwsze, chłopak nie jest najważniejszy. Nie stawiaj go broń Boże w centrum Twojego życia! Może to brzmi jak feministyczny bełkot, ale to prawda. Ja nigdy nie daję się manipulować chłopakom, jeżeli odkryję zdradę, to po prostu z honorem go zostawiam nawet jeżeli chce mi się ryczeć, to tego nie pokazuję. Co do drugiej, to tutaj będzie trudniej. Nie wiem co to za kłopoty dokładniej. Najlepiej po prostu znaleźć ich przyczynę i rozwiązać. ;) Banał? Może i tak, ale to czysta prawda. :] Poza tym kłopoty ma każdy. Życie jest chwilami świetne. Za parę lat się o tym przekonasz. Życzę Ci tego. Pozdrawiam. ;) aveja odpowiedział(a) o 23:06 Kochana. Od prawie miesiąca mój tata walczy o życie. Jest ciężko chory. Każdy dzień witam strachem, każdego dnia jest mi bardzo ciężko, po prostu boję się żyć, bo nie wiem, jakie będzie to moje życie. Może bez taty? Może będę uczyła go na nowo chodzić, pisać, mówić? A może wszystko będzie OK? Nie wiem i tego się boję. Ale muszę sobie radzić. Muszę, bo mam jeszcze mamę, rodzeństwo, babcię, przyjaciół. O nich i o tacie teraz myślę. Jeśli nie dla siebie żyję, muszę żyć dla nich. To trudne i wiem, że Tobie także jest trudno. Ale zawsze wszystko się rozwiązuje, zawsze nasze życie, prędzej czy później, kieruje się na dobry tor. "A po nocy przychodzi dzień, a po burzy spokój...". Zobaczysz, z czasem wszystko się ułoży. Teraz jest nam cholernie ciężko, ale to minie. Trzymam za Ciebie kciuki i Ty trzymaj za mnie. Pozdrawiam. esshe odpowiedział(a) o 22:59 weź poszukaj jakiegoś innego chłopaka , a kłopoty jakos sie rozwiążą ; p Oj kochaniee...Wcale nie masz tak beznadziejnego zycia. To idjota! Nie przejmuj się nim! Dupek co sie zciska z byle jaką siksą. Ładny, ale dupek. Za 50 lat nie bedzie juz taki ładny a raczej nie zmądzreje. Don't worry! <3. Łoaaaaaaj! Jał, ał, ał, ał, ał. Aj, aj. Wooo-ooj!Z biegiem czasu życie przestaje być proste, Nie jest tak łatwo jak mogło by się wydawać, oj do hajsu, a jak nie ma ciągnąć skoro go nie maNie możemy przecież ciągle udawać, że jest ma zapasu sił, chęci, zaczynamy się na tych samych falach nadawać. (nadawać..)Wydaje się nam, że wiemy co się święci, A to sprawia, że ręce zaczynają nam opadać. (opadać..)Dla jednych życie na ziemi to piekło,Dla drugich to wymarzony Eden. (Eden..)Mimo, że do celu jeszcze daleko szczęśliwy jestem, Że jak na razie dotąd uciekają jak piasek przez palce, Cieszę się, że mogę powiedzieć "kocham cię" tacie i mam pięść dla tych, co w ciągłej walce,Dla tych, którzy odeszli w górze dwa nie łam się będzie dobrze, wiem łatwo powiedzieć, Ale lepiej mieć nadzieję, niż siedzieć i nic nie nie wiedzieć, a najlepiej zniknąć, Mam klucz dla ciebie, chodź naprawimy wszystkooooo. Chodź naprawimy wszystkooooo-oooo. tooo, Naprawimy tooo, Naprawimy tooo,Tak, byśmy mogli znowu tooo, Tak, byśmy mogli zacząć od jak jest źle, a to że mamy w sobie nadzieję i myśli te Przeżyjemy bo,Weźmiemy w ręce życie, zaczniemy budować od podstaw, A jak się [CENZURA] coś, naprawimy jak jest źle, a to że mamy w sobie nadzieje i myśli te Przeżyjemy bo, Weźmiemy w ręce życie, zaczniemy budować od podstaw, A jak się [CENZURA] coś naprawimy ma mocy która by nam tu mogła nadzieję odebrać, To nie znaczy wcale, man, że nie możemy czasem przegraćBy potem wygrać po upadku wstać żyć się tym co masz, chłopaku, pieprzyć zawsze wspaniale jeeeest w życiu, a w naszym państwie całe zamieszanie to test, jak mamy tu przeżyć to przeżyjmy tu zdecydowanie więcej zdziałamy, Gdzie gradem bzdur zasypują nam głowy, bo każdy chce Żyć jak król zapominając o społeczeństwie, "Idź pan w [CENZURA]" nie mówiąc już o człowieczeństwie Żyjemy w kraju gdzie naprawić coś jest ciężko, Ale damy radę pomału, koleżko uwierz w toWpadłeś w sidła, bo ktoś narobił bydła, tak bywa, Czas na to byś to Ty złapał za skrzydłaNieważne jak jest źle, a to że mamy w sobie nadzieje i myśli te,Przeżyjemy bo, Weźmiemy w ręce życie, zaczniemy budować od podstaw, A jak się [CENZURA] coś naprawimy jak jest źle, a to że mamy w sobie nadzieje i myśli te, Przeżyjemy bo, Weźmiemy w ręce życie, zaczniemy budować od podstaw, A jak się coś zepsuje...Emilia: Mam wiarę, że wszystko mogę sprawię, że połączy to, co nas czego chcemy łatwiej osiągnąć wspólnie, Ale musisz jeszcze raz zaufać, wiem że to trudne!Mamy to, czego innym brakuje(miłość, pokój, wzajemny szacunek!) Nadmiar emocji by wszystko uprościć bo, Moje serce jest pełne miłościKiedy stwierdzisz, że nie warto próbować, że Zbitych fragmentów lustra nie umiesz dopasować, Przyjdzie pora, powiem "chodź tu" Spojrzę Ci w oczy i zaczniemy od jak jest źleeeee,Ja nie odejdę stąd (ja nie odejdę stąd), Wezmę Cię za rękę i razem naprawimy to..Grubson:Nieważne jak jest źle, a to że mamy w sobie nadzieje i myśli te,Przeżyjemy bo,Weźmiemy w ręce życie, zaczniemy budować od podstaw, A jak się [CENZURA] coś naprawimy jak jest źle a to że mamy w sobie nadzieje i myśli te,Przeżyjemy bo, Weźmiemy w ręce życie, zaczniemy budować od podstaw, a jak się coś zepsuje.. Uważasz, że ktoś się myli? lub
Moje wyobrażenie o Francji właśnie legło w gruzach (uwaga - mięsisty spoiler) Poprzednie życie, Strzępy; Premiery gier:
Autor Moje życie legło w gruzach dareczek Użytkownik Postów: 1 NowyPomógł: 0 Data rejestracji: Dodane dnia 07-04-2011 20:47 Witam!!pewnei moja historiia nie bedzie sie różnić od innych, ale jednak chciałbym usłyszeć wasza opinie na ten temat, otóż jestem teraz 4,5 roku po ¶lubie, dwie córeczki wspólny dom z żon± kupiony calkiem niedawno - jesienia zeszłego roku żona dostała kontrakt na wyjazd do UK na pół roku przy czym po miesi±cu-dwóch mieli¶my doł±czyc z córkami, niestety zeszło do stycznia tego roku. kiedy żona przyjechala po nas w styczniu mieli¶my sie pakowac i wyjeżdżać- ona dostawała dziwne telefony, no i zajżałem tam , a tam smsy jak ....wszystko mi pachnie tob±...itp. znieruchomiałem-my na ni± czekali¶my tyle a ona takie żeczy wyprawia, nie przyznała sie, podczas drogi-jechałem samochodem jakies 25h my¶lełem- zaraz po wejsciu przez próg w UK powiedziałem jej że mam mi powiedzieć cał± prawdeco sie dzieje- ona mi że zeszej zimy jak jeĽdziłem na delegacje spotykała sie klika razy z koleg± z dawnej klasy- kończyła j± jeszcze po naszym ¶lubie-wtedy miała 23 lata, raz sie pocałowali, na skypie znalazłem takie wyznania jakich sam nigdy od niej nie usłyszałęm, co wiecej miała sie z nim spotkać w drodze powrotnej do domu, gdybym po ni± niewyjechał na lotnisko-miałem problem z opieknk± dla dzieci, a ona niby miała spac u koleżanki umawiała sie z nim na "bezstresow± noc". jednak załatwiłem jej transport i z spotkania nici-jednak ona sie wyparła mówi±c że sama zrezygnowała, choć na skypie nic takiego nie było napisane...wybaczyłem...cóż jakie¶tam spotkania z koleg±, jaki¶ mały flirt przez net- nic zacz±łem dalej szukać Nasza klasa, poczta..itd, wróciła z pracy zrobiłe rewolucje powiedziała że spała z jednym polakiem tu, z którym podobno sie "dobrze dogadywała", a ze mn± przez skype jak rozmawiali¶my wg. to nie bylo to. Kole¶ ma 35 lat my 28, kole¶ ma żone ale mieszka sam bo tamta w PL. Poza tym na skypie przeczytałem jak rozmawiała z jakim¶ go¶ciem że dostała dwa razy propozycje przespania sie z kim¶ nieznanym-poprostu do niej zadzwonił i powiedział o co mu o tym wszystkim nie wiedziałem. i co teraz, nie moge sobie znaleĽdĽ spokoju, płacze jak dziecko, nie wiem co robić, tak jak wszyscy pokładałem w niej wszzystko a tu takie rzeczy. Minęło już dwa miesi±ce odk±d wiem, ale wogółe nie przestaje my¶leć, w nocy ogladam tv żeby niemy¶ kontakty niby pousuwała, wszysko pokasowała,go¶c z którym spał± poza tym nie oddał jej kasy i sie nie odzywa, obiecała, żałuje, ale ja sie nie moge pogodzić. tłumacze sobie że to dla Dzieci, ale sam widze że to i na nich sie odbija-płacz, niepokó, mniej uwagi, wła¶nie napisała smsa że przysiega że nie skrzywdzi mnie nigdy wiecej, my¶lałem o psychologu, nie wiem co robić,niby tearz z nikim sie nie kontaktuje, próbować,odej¶c czy sie PROSZE Autor RE: Moje życie legło w gruzach W¶cibski Go¶ć Nadistota Postów: Bardzo dużo Data rejestracji: Od zawsze Dodane dnia 31-07-2022 06:29 Reklama Góra Autor RE: Moje życie legło w gruzach Deleted_User User deleted! Postów: 0 NowyMiejscowo¶ć: nowhere Pomógł: 0 Data rejestracji: Dodane dnia 07-04-2011 20:53 masz 28 lat, czyli młodzian z ciebie. To na jakiego grzyba męczyć się z tak± bab±? Pakuj manele i wracaj do kraju. Parę lat się pobawisz, a potem zaczniesz od nowa z kim¶ innym. ps. tylko zabezpiecz sobie dowody jej zdrady, w s±dzie będzie jak znalazł. Edytowane przez dnia 07-04-2011 22:42 Autor RE: Moje życie legło w gruzach Deleted_User User deleted! Postów: 0 NowyMiejscowo¶ć: nowhere Pomógł: 0 Data rejestracji: Dodane dnia 08-04-2011 00:28 Rbicie Jeste¶ "starym", Do¶wiadczonym facetem (brak mi emotki..użyję innej ) Dareczku Jeste¶ młodym facetem , ale masz dwójkę dzieci... Postaraj się wyja¶nić sprawę..., tak , żeby¶ miał pewno¶ć....( je¶li Kochasz ..., i zależy Ci na rodzinie....) Pozdrawiam Ciebie serdecznie i mam nadzieję, że napiszesz jeszcze co u Ciebie się dzieje... My¶l o dzieciach.., i o Sobie... PozdrawiamThis user has been deleted! Autor RE: Moje życie legło w gruzach binka Użytkownik Postów: 468 PrzyjacielPomógł: 2 Data rejestracji: Dodane dnia 08-04-2011 13:57 Jak przeczytałam twój wpis Dareczku, tomoje piekne loczki na głowie się wyprostowały. Nimfomanka czy co? Aby młoda kobieta w ten sposób się zachowywała i nie umiała się powstrzymać? Rbit słonko zgadzam się z Toba czyz to nie piękne? Autor RE: Moje życie legło w gruzach Deleted_User User deleted! Postów: 0 NowyMiejscowo¶ć: nowhere Pomógł: 0 Data rejestracji: Dodane dnia 08-04-2011 18:31 Ummm, Bineczko, zaczynasz się starać?
Tłumaczenia w kontekście hasła "legło jeszcze w gruzach" z polskiego na niemiecki od Reverso Context: Ich życie nie legło jeszcze w gruzach. Tłumaczenie Context Korektor Synonimy Koniugacja Koniugacja Documents Słownik Collaborative Dictionary Gramatyka Expressio Reverso Corporate
Witam. Zdecydowałam się na ten list, ponieważ muszę w końcu komuś się wyżalić. Zbierałam się do tego już od roku, ale "w 4 oczy" porozmawiać z kimś nie mam odwagi, poza tym nie mam takiej osoby, której mogłabym się zwierzyć. Wiem, nudny i oklepany temat, ale ja naprawdę muszę. To może zacznę od początku, od momentu kiedy moje życie zaczęło runąć. Kiedy miałam 11 moja mama nagle zmarła, co się okazało od dawna chorowała, ale nikomu się nie przyznała. Moje życie legło w gruzach - list czytelniczki Mój tato całkowicie się załamał, ratował się na początku alkoholem, jednak kiedy to nie okazało się skuteczne na 7 długich lat uciekł za granicę, zostawiając mnie i mojego (wtedy) 4 letniego brata samych pod opieką cioci. Mijały dni, tygodnie, lata aż w końcu postanowiliśmy z bratem sprowadzić ojca do nas lub namówić go żeby zabrał nas do siebie. Wrócił, jednak bardzo szybko tego żałowałam, ponieważ nie dość, że wciąż nadużywał alkoholu to próbował wykorzystywać mnie seksualnie, a mojego braciszka stale bił - wszystko zdawało się idealnym powodem, aby dostać porządne lanie (nawet zbyt głośne oddychanie czy też mruganie). Zobacz więcej: Gdy nie masz sił oddychać. Depresja - choroba duszy czy ciała? W liceum poznałam fantastycznego chłopaka (a przynajmniej tak mi się zdawało), był miły, troskliwy, opiekuńczy i bardzo związany ze swoją rodziną. Byłam w Nim tak ślepo zakochana, że nie zauważałam (lub nie chciałam zauważyć) jakim jest naprawdę, a wielu ludzi ostrzegało mnie przed nim, mój ojciec. Po 4 latach sielanki wdarła się do Naszego związku rutyna, oddalaliśmy się coraz bardziej od siebie, stawaliśmy się sobie obcy, każde z nas mało osobne życie. Nie było NAS był On i ja. Jednak rok później nasze życie (a na pewno moje) stanęło do góry nogami - ciąża. Pierwszy nasz dylemat - co dalej? On chciał aborcji, ja nie dopuszczałam tej myśli do siebie. Widziałam tylko dwa rozwiązania: urodzę i wychowamy maleństwo razem, jakoś sobie poradzimy, urodzę i sama wychowam maleństwo. Na szczęście postanowił zostać z nami (choć teraz przeklinam ten dzień), całe długie 9 miesięcy jego rodzina użalała nad Nim, że on niegotowy, nie da rady, a moja wizja "szczęśliwej rodziny" coraz bardziej oddalała się. Zobacz więcej: Czy nasze dzieci są po prostu... wredne? Dzień po dacie planowanego porodu trafiłam do szpitala ponieważ nie czułam ruchów dziecka. Spędziłam tam kolejne 2 tygodnie, a mój już wtedy narzeczony, wykorzystywał czas gdy mnie nie było - imprezując na całego ze znajomymi nie przejmując się w najmniejszym stopniu tym co się ze mną dzieje. Przez mój cały pobyt w szpitalu odwiedził mnie 5 razy i za każdym razem gorzko płakałam. W końcu po 3 próbach wywołania porodu - ruszyło! fot. Moje szczęście nie miało granic jak miałam już regularne, mocne skurcze, dzięki KTG słyszałam serduszko maleństwa i nic się dla mnie już nie liczyło, tylko to abym w końcu mogła przytulić mój malusieńki skarb. Jednak po 13 godzinach pomimo skurczy (już bez kroplówki od dłuższego czasu) brak rozwarcia, tylko 3 cm. Koszmar powrócił, zaczęłam się denerwować, załamywać, poddawać. Lekarze postanowili zakończyć to cesarskim cięciem. Zgodziłam się od razu, zgodziłabym się na wszystko, żebym tylko w końcu miała maluszka ze sobą - przy sobie. Tak więc o godzinie 19:45 poprzez cc przyszła na świat moja śliczna córeczka. 4 dni później wróciliśmy do domu i było dobrze, za dobrze. On stwarzał pozory przeszczęśliwego, zakochanego po uszy ojca i narzeczonego. Dbał o Nas, kochał. Miałam wszystko czego tak bardzo od dawna pragnęłam, upragnioną szczęśliwą rodzinę, wzięliśmy ślub kościelny, tego samego dnia też ochrzciliśmy córeczkę. Lecz moje szczęście nie może zbyt długo trwać. Kiedy córka miała coś ok. 6 miesięcy mój ukochany mąż stracił pracę (nie ma jej do dziś a minęło już półtora roku) i zostało nam tylko mój zasiłek macierzyński. Musieliśmy zamieszkać z jego rodzicami. To był kolejny błąd. Teściu nawet mnie wspierał, pomagał mi, opiekował się wnusią abym mogła zjeść śniadanie lub posprzątać mieszkanie, ale teściowa była koszmarna, wręcz nie do zniesienia. Zawsze byłam nieidealna, nieperfekcyjna i wszystko co najgorsze Córka tylko zakwiliła a ona już stała za moimi plecami jak jakiś kat i stale pytała co ja robię temu dziecku, że płacze. Wszystko co bym nie zrobiła było złe, wręcz karygodne, a ja tak bardzo chciałam jej pokazać że potrafię dobrze się zająć dzieckiem, że mogę być że umiem być dobrą mamą. Na próżno. Jej zdaniem kompletnie nie nadawałam się na gospodynię, żonę a tym bardziej matkę! Pewnego dnia nie wytrzymałam i wyraziłam swoje zdanie na głos (długo nie mogłam uwierzyć że to zrobiłam) i się zaczęło "pranie brudów" na forum publicznym. Efekt był taki że spakowałam siebie i córkę i wyniosłam się do ojca. Ku mojemu zdziwieniu mąż poszedł za nami. Brat odstąpił swój pokój dla naszej trójki a sam zamieszkał z ojcem w tym samym pokoju. I znów było dobrze, czułam że pomimo wszystkiego jestem w odpowiednim miejscu, czułam się bezpiecznie. Zaczęłam dochodzić do siebie, po ok. 2 miesiacach od przeprowadzki znów się zaczęło. Serio? Czy to jakiś żart? Niestety to była rzeczywistość szara i okrutna. Mąż zaczął się wymykać z domu na całe dnie, niejednokrotnie nie wracał na noc, a jak już był w domu to tylko ciałem bo duchem był daleko od nas. Zaczął coraz częściej kłamać, oskarżać mnie o dziwne rzeczy, zaczął ukrywać telefon i oprócz tego cały czas "wisiał na telefonie", kłótnie zaczęły się coraz częściej, aż doszło do tego że dzień bez kłótni dniem straconym. Na początku kłóciliśmy się o pieniądze, których coraz bardziej nam brakowało, później było tylko gorzej. fot. Aż mój mąż, mój ukochany dla którego odcięłam się od świata, poświęciłam mu wszystko, oskarżył mnie o głodzenie dziecka i przemoc wobec niej. Wtedy coś we mnie pękło. Ne, to nie było coś, TO BYŁ CAŁY MÓJ ŚWIAT! Coś we mnie umarło, załamałam się i każdego dnia pogrążałam się w tym coraz bardziej. Czułam odrazę do męża, do seksu musiałam się zmuszać a nawet traktowałam to jak mój cholerny małżeński obowiązek. Każdego dnia mąż sprawia że coraz bardziej go nienawidzę, ba! Siebie również i to bardziej niż jego. Stanęłam w czarnym punkcie, spadłam na samo dno. Nienawidzę siebie pod każdym aspektem (wyglądu, bycia taką nieidealną, nieperfekcyjną, żoną, najgorszą matką na świecie, bycia aspołeczną). Czuję się niepotrzebna córeczce, mężowi oraz wszystkim którzy są wokół mnie. Mam wrażenie że im tylko zawadzam, jestem zbędnym balastem którego trzeba się pozbyć. I dobija mnie to, że mój "mały wielki skarb", największa miłość na świecie do cioci (siostry męża) mówi częściej MAMO niż do mnie, że na jej widok aż piszczy z radości i nie odstępuje jej wtedy na krok. W takich sytuacjach moje serce rozpada się na drobniusieńkie kawałeczki. Zobacz więcej: Dlaczego związek wystarczająco dobry jest lepszy od idealnego? Dlaczego go nie zostawię i nie zawalczę o swoje i dziecka szczęście? Ze strachu. Boję się że odbierze mi dziecko, moją córeczkę. Nie przeżyłabym tego. Boję się że zostanę sama, sama zdana na siebie, tak samo jak wtedy, gdy zmarła moja mama. Wiem, śmieszny paradoks, boję się zostać sama, pomimo że i tak jestem sama. Nic nie czuję, żadnych uczuć, coraz częściej przeklinam dzień w którym dowiedziałam się o ciąży, w którym poznałam mojego męża i powierzyłam mu swoje zaufanie, miłość. Nie chce mi się wstawać do dziecka, zajmować się nią - przecież ona bardziej kocha ciocię skoro mówi do niej mamo. Nie chce mi się jeść, żyć i dłużej udawać że jest dobrze, że daję radę, że jestem szczęśliwa. Moje życie to zbiór porażek, jedna goni następną, a największą jestem ja sama. Nie wiem gdzie popełniłam błąd, czy to przez to że moja mentorka, najwspanialsza mama jaką mogłabym sobie wymarzyć, moja mamusia odeszła kiedy wchodziłam w wiek dojrzewania i nie mogła pomóc mi pójść inną ścieżką, lepszą? Pomimo, że już jej nie ma ze mną 15 lat, to wciąż kocham ją najmocniej na świecie i z roku na rok brakuje mi jej coraz bardziej, a szczególnie teraz kiedy przydało by mi się jej dobre słowo, rada, pomoc, obecność, teraz kiedy moje życie legło w gruzach, stało się potężną porażką, drwiną losu, nic nie znaczy...
Lekka, przyjemna i bardzo przewidywalna powieść. Szczęśliwe życie Ruby, głównej bohaterki, legło w gruzach w pewien wigilijny wieczór. Trudne chwile pomogła jej przetrwać Jasmine, współpracownica i przyjaciółka. W powrocie do "normalności" pomagają jej też złote rady, sekrety, które otrzymuje od przypadkowych ludzi.
wolałabym żeby Ci się życie odmieniło o 180 stopni ledwie ;) niemniej jednak z przyjemnością czyta się takie posty :) dużo szczęścia! Odpowiedz Anca, super!!! Gratuluję pozytywnego nastawienia. Wiem, jak na początku musiało Ci być cięzko na nowo komuś zaufać, pokochać a przede wszystkim przyjąć miłość. Może to banał, ale prawda jest taka: że czas naprawdę leczy rany :P Odpowiedz To świetna wiadomość :) Powodzenia Wam życzę :) Odpowiedz naprawdę wspaniała wiadomość :D bardzo się cieszę i życzę Ci dużo szczęścia :D Odpowiedz Anca niesamowite!!!!!!! Nieustajacego szczęścia i niekończącej się miłości :D Odpowiedz Anca, super!!! Aż miło czytać takie dobre wiadomości :D Życzę Ci niekończącego się szczęścia :usciski: Odpowiedz Anca, super!!! Aż miło czytać takie dobre wiadomości :D Życzę Ci niekończącego się szczęścia :usciski: Odpowiedz Suuuuper wieści. Życzę wiele miłości i radości w "nowym" związku. Twój post to taka mała iskierka dla mnie na lepsze jutro Odpowiedz lubię takie zakończenia smutnych wątków 8) powodzenia! Odpowiedz Gratulacje i wiele miłości życzę :D Odpowiedz Baaaaardzo miło czytać takie wiadomości, życzę powodzenia i trzymam kciuki za nowy związek :D Odpowiedz Super :) Gratuluję miłości życia!!!Powodzenia :) Odpowiedz Anca super. Mam nadzieję, ze teraz to już będą same szzceśliwe dni :D trzymam kciuki i powodzenia. Odpowiedz Anca_ super wiadomości :D Powodzenia Odpowiedz Wczoraj minął dokładnie rok, odkąd napisłam pierwszego posta w tym wątku. Od tego czasu moje życie zmieniło się o 360 stopni. 5 miesięcy do tym jak ex mnie zostawił, po kilku nieudnych spotkaniach z osobnikami płci przecinej, spotkałam miłośc wojego życia :). Teraz widzę jak ułomny i chory był tamten związek, na jak wiele rzeczy zgadzałam się wbrew sobie. widzę to po 7 miesiącach szczęścia :). Kiedy pisałyście, że czas leczy rany, nie wierzyłam. Teraz widzę, że nie tylko leczy, ale przynosi lepsze jutro :). A ex z tego co wiem, jest smutnym samotnym człowiekiem... Odpowiedz swietnie tylko z tym facetem to nie przyspieszaj sprawy, nic na siłe... powodzenia zycze Odpowiedz trzymam więc kciuki abys ułozyła sobie życie :) głowa do góry :) Odpowiedz Cieszę się bardzo, że zaczyna Ci się układać :) :) :) Życzę powodzenia Odpowiedz Ostatniego swojego posta w tym temacie napisałam niespełna 2 miesiące temu. Od tego czasu wiele się zmieniło. Żal w sercu pozostał, ale ja już nie rozpaczam i co najważniejsze nauczyłam się żyć, funkcjonować... I co najważniejsze spotkałam kogoś. To narazie bardzo świerza sprawa, więc ni piszę nic, żeby nie zapeszać :). Dziękuję wszystkim dziewczynom, które pocieszały mnie, pisały, żę przyjdą lepsze dni, bo chodź wtedy nie wierzyłam w te słowa, teraz zaczyna się tak dziać :) Odpowiedz Dziękuję za Wasze miłe słowa. Właśnie wróciłam z wypadu na Mazurki. Wróciłam już inn, mniej przygnębiona. Muszę poiedzie, że jest lepiej, dużo lepiej. Odpowiedz podpisuje sie pod postami dziewczyn. Poprostu musi dojrzec w Tobie mysl ze dasz rade sama, a to bylo tylko bolaca lekcja, po ktorej bedzie juz tylko lepiej Odpowiedz Anca_ napisał(a):Były już dni dobre bez żalu, płaczu, łez... Ale to co jest etraz o jakieś piekło, nie jjem nie pije nie śpie... wegetuje. Moim rodzice są przerażeni. Dodam tylko, że P. nie odezwał się ani słowem, zmienił numer telefonu. Ja już nie mam siły, zastanawiam się ile jeszcze tak pociągnę. Czuję się jak jakiś wrak... Moze idź na wódkę z przyjaciółką?Wódka z przyjaciółką lub przyjacielem zawsze pomaga:) i luzuje:) A tak a propos. A po co ma się P. odzywać? Milczy bo postawił na Tobie krzyzyk z klasa lub bez ale postawił krzyzyk i... koniec. Postaw i ty na nim krzyk. Don't Be Mad Just Get Back. Odpowiedz Trzeba nie miec serca i byc niezlym aktoem,zeby kilka lat zyc z kims,planowac wspolna przyszlosc, "kochac" (??????),a pozniej tak to skonczyc bez slowa... Zero klasy,honoru,jak juz wiele z nas napisalo,facet bez jaj...tchorz.. Wlasciwie to dziewczyny napisaly juz chyba wszsytko.. Anca,trzymaj sie ... Odpowiedz Anca - znam pewną rade ;) Odpowiedz Anca_ nic na sile. wyplacz sie, wyzal, powegetuj. minie. naprawde. no i trzymaj sie kochana :goodman: Odpowiedz Były już dni dobre bez żalu, płaczu, łez... Ale to co jest etraz o jakieś piekło, nie jjem nie pije nie śpie... wegetuje. Moim rodzice są przerażeni. Dodam tylko, że P. nie odezwał się ani słowem, zmienił numer telefonu. Ja już nie mam siły, zastanawiam się ile jeszcze tak pociągnę. Czuję się jak jakiś wrak... Odpowiedz Anca_ napisał(a):Nie potrafie tego wyjasnic, nigdy juz chyba nie uwierze w milosc... Jak nie uwierzysz w miłość to co ci pozostanie w życiu? Całe to wielkie wychodzone wybiegane pieprzone "nic"? Mieszkanie? Wypchane konto? Fura komóra? Życie to szuka latania... bez wiary w miłość nie można latać. Przetorącili ci skrzydła? Ktoś kiedyś odda ci swoje... polecisz... Kiedyś zadawałem mnóstwo naiwnych pytań w rodzaju "Co to zycie, mamo?" życie to wiara,zasady i marzenia.... szczęśliwe życie to spęłnione marzenia. Nieźle jedziecie sobie po facetach?MODLISZKI!!!!!!!!! Wy nas za przeproszeniemchciałybyście wykastrować :D Jeszcze żadnej nie dokładnie dlaczego jestem z nimi w danej chwili i czego mogą czasem ja nie wytrzymywałem prawdy i dużo częściej one nei wytrzymywały... ludzie, a szczególnie kobiety uwielbiają kłamstwa. "Kobiety to dziwki a faceci to świnie". Nieżłe..... Kobiety i faceci to ludzie a bładzić rzecz ludzka... wazne by odnaleźć swoją droge.... Odpowiedz Może nic nigdy nie wiadomo lol lol lol Odpowiedz Dzięki jeszcze raz Dziewczyny. Z dnia na dzień jest coraz lepiej, coraz mniej płaczę (właściwie to już 2 dzień bez ani jednej kropli łez). Martucha może to był ten sam facet 8) . Bo przyznam, że sytuacja jest bliźniacza. Też praca za granicą, też wyjazd w ciągu tygodnia, też kłamstwo i 3 lata... No i mój też miał zarobić na przyszłość wspólną. Odpowiedz Anca oj doskonale wiem co przeżywasz. Sama parę lat temu przeżyłam dokładnie to samo co powiedział że kolega załatwił mu pracę zagranica i wyjeżdża i dosłownie w ciągu tygodnia wyjechał. Nie miałam jak to sprawdzić - wtedy komórki nie wszyscy posiadali, no a poza tym to ufałam mu bezgranicznie. Jak się okazało żadnego wyjazdu nie było, po prostu w ten sposób zakończył nasz 3 letni związek.. Byłam załamana. Teraz dziękuję Bogu, że tak własnie się stało, teraz z perspektywy czasu uważam,że był gnojkiem i tylei całe szczęście, że za niego nie wyszłam,(bo takie mieliśmy plany, wyjeżdżając miał zarobić na wesele). Zobaczysz, czas goi rany, jeszcze poznasz wspaniałego faceta i będziesz wdzięczna losowi, że tak właśnie się stało. Będziesz się śmiać z tej całej sytuacji i myśleć jaka ja byłam głupia.. Głowa i uszy do góry! Powodzenia! Pozdrawiam Odpowiedz tez sie podpisuej z usciskami mnie zostawił maz po pol roku po slubie, z malutenkim dzieckiem tez dla kobiety, która doskonale wiedziała o mnie i dziecku w sumie jej teraz moge za to dziekowac :lizak: ;) ale wtedy... koszmar mieszkałam sama z Misiem, ciagle sama w 4 scianach... potem an pol roku zamieszkałam z rodzicami bo jzu nie dałam rady psychicznie a i finansowo lezałam na ziemi bo nie pracowałam (ciecie cesarskie) potem był przez rok inny facet, były plany , tez sie zaczeły sms od kolegów , pozne powroty... jak mało kto po nim nie wierzyłam w uczucie, kazdy facet zdradza i odchodzi... teraz, wiem ze to była reka Boga, ze mam cudowne dziecko i najwspanialszego na swiecie meza, który jest cudownym partnerem i wspaniałym ojcem dla Miśka facet, który nie ma jaj, nie jest wart twoich łez wiem ze boli, ze boli utracona miłosc i zaufanie ale uwierz... niewarto skontaktuj sie tylko w sprawie tych rzeczy których potrzebujesz, jesli nie... olej mi facet kiedys nie chciał oddac 2 telefonów, plecaka benettona i wielu innych rzeczy, olałam, smiałam sie z tego pozniej z P ale jesli sa to rzeczy twoich rodziców to ja bym nie darowała inna sprawa ze bym je chyba po nim wykąpała w spirytusie by je odkazic ;) trzymaj sie! tez zapraszam na priva jak cos :D ps - mi pomogła, i to bardzo, terapia u psychologa, polecam Odpowiedz najbardziej na świecie nie cierpie tchórzy i to w takim gnojkowym wydaniu trzymaj sie Anka, przykro mi, ze 3 lata stracilas, dbrze ze nie 33 ;) buzka Odpowiedz Współczuję Ci wiem dobrze jak to jest jak serce szaleje z rozpaczy. Ale jak tak czytam to nasuwa mi się tylko jeden wniosek, nie mogła byś na min nigdy polegać bo w momencie problemów on ucieka do rodziców -od kłamstwa - brak porozumienia. Będzie dobrze - zobaczysz, tylko nie daj się ponieśc nerwom bądź silna! Odpowiedz Jeszcze raz dzięki za słowa otuchy. Dobrze wiedziec, że ktoś po podobnej tragedii się pozbierał, ułożył sobie życie. Najbardziej boję się, że nigdy nie zapomne tego bólu, nie zapełnie pustki. Że nie dopuszcze żadnego faceta do siebie. KIedy spotkałałam się ze wspomnianym tu przyjacielem, bałam się nawet na niego spojrzec. Wiem, że to głupie, ale teraz każdy facet jest zagrożeniem, potencjalnym sprawcą cierpienia. A jeżeli chodzi o P., tego który mnie zostawił, to nie jest do końca tak, że już nigdy się nie spotkamy. Tak się składa, że przez te wspólne lata wiele rzeczy przechodziło z mojego domu do jego. Mój tata pożyczył mu ponton, na którym mu bardzo zależy i do końca tygodnia obiecał mojej mamie (której notabene pisze smsy dziwnej treści), że do końca tygodnie go odda. Teraz po wielu analizach uważam, że albo chodzi o inna kobiete, albo o rodzine (nie koniecznie mnie akceptowali). Dzięki Waszym postom pomocy przyjaciól i tego przyjaciółka :) i rodziny sataram się ży normalnie, nawet czasami się uśmiecham, ale.... wciąż jest ten smutek, żal, poczucie niesprawiedliwości, nieufnośc. Odpowiedz JUż chyba wszystko zostało napisane. Ja przeżyłam podobną historię, strasznie źle ze mną wtedy było. A teraz dziękuję Bogu, że tak potoczyło się moje życie. Niedługo i Ty będziesz patrzeć na to zupełnie inaczej :usciski: Odpowiedz .....bardzo mi przykro.... ale!!!! za jakis czas spojrzysz na to zupelnie inaczej. wiem co mowie. po Twoich postach zorientowalam sie, ze jestes jeszcze stosunkowo mloda osoba...cale zycie przed Toba, tyle nowych miejsc, sytuacji, tyle nowych osob ktore poznasz...wiem wiem, teraz tego nie chcesz, nie wierzysz, ze bedzie ktos, komu znowu zaufasz......ale czas i Twoj wiek zdzialaja cuda, zobaczysz. jestem sporo starsza od Ciebie, 8 miesiecy temu pol roku przed slubem zniknal bez slowa moj narzeczony - wiec wiem jak to jest....a Ty masz tego plusa, ze przed Toba jeszcze wiele wspanialych chwil na studiach, spotkaniach...ze cale zycie przed Toba :) a na beznadziejnych facetow, ktorzy nie potrafia odejsc jak mezczyzni nie trzeba tracic czasu...tylko trzeba losowi dziekowac, ze w odpowiednim momencie pokazali jacy sa naprawde. ...teraz jest ciezko (oj wiem wiem jak ja rozpaczalam) ale to trzeba przejsc....taki life, nic nie poradzisz na to ze teraz Ci zle, smutno itp - ale zwroc sie do przyjaciol, rodziny, powiedz jak Ci zle....pomoga. a pozniej z dnia na dzien bedzie tylko lepiej:) Odpowiedz karlot, może to głupio zabrzmi - ale aż się wzruszyłam kiedy czytałam Twojego posta. Pamiętam jaka byłaś załamana, wiem że nie przyszło Ci łatwo oswoić się z sytuacją- i może nadal bywa ciężko - ale jako kobieta jestem z Ciebie taka diabelnie dumna... tak się ciesze że są wśród nas takie dzielne babki które nie dadzą się, nie pozwolą zniszczyć sobie życia, będą dalej przeć do przodu, znajdą w tym wszystkim sens i jeszcze pomogą innym. Ściskam Cię bardzo mocno. Anca_, wszystkie jesteśmy z Tobą, zobaczysz że będzie dobrze - w życiu nic nie dzieje się bez głębszego celu, nasze drogi tak się plotą że w końcu gdzieś trafiamy na to swoje szczęście. Widocznie Tobie jest pisane inne niż z tym pajacem. Dbaj o siebie... Odpowiedz Kochana teraz łatwo jest mi radzic, ale dokladnie rok temu podobny gnojek zachował sie równie podobnie, a moze i gorzej. Niestety takie parszywe sukinsyny chodza po tym swiecie i tak sie maskuja, albo my mamy takie klapki na oczach, że nie zauwazamy jacy sa oni naprawde. Masz ochote plakac- płacz, niestety odcierpisz to ale uwierz mi ze to minie, potem bedzie juz tylko lepiej. Walcz o siebie i nie załamuj sie- bo to teraz Ty jestes najwazniejsza. Zobaczysz w przyszłosci, ze ta sytuacja tylko Cie wzmocni. Nie mow, ze nie wierzysz w miosć. Mnie od zeszłego roku co prawda niedopadła ;) ale nie tracę nadzieji. Uwierz mi, że wiem co czujesz- znam ten bol, upokorzenie, a jednoczesnie tęsknotę i duzo duzo innych uczuć, które czasami nawet trudno nazwac. Jak na moje doswiadczenia to chodzi o inna babę- ale wystarczy tylko jej współczuc że zadała sie z takim jełopem. Co do rodziny- powiem jedno- znam takie zachowania niestety z własnego doswiadczenia. Nie przejmuj sie nimi - udowodnili ile są warci. Jesli chciałabys pogadac to pisz na priv. Trzymaj sie i dasz rade- NA PEWNO! Odpowiedz :goodman: strasznie mi przykro Anca_ wiem, że boli, szczególnie sposób w jaki Cię potraktował...bo tak naprawdę możesz się jedynie domyślać dlaczego tak zrobił, jakie były prawdziwe motywy... na szczęście masz przy sobie PRZYJACIELA. Sam fakt, że JEST - to najważniejsze i najlepsze czego teraz potrzebujesz :) trzymaj się Anca_ :) dziewczyno dasz radę :) Odpowiedz Nie wiem co facetom od... Miesiac temu facet zostawił moja Siorę po o-ś-m-i-u latach! Poprostu sie nie pojawił w weekend, nie zadzwonił , wiec ona zmartwiona i pełna obaw (bo moze jakis wypadek,moze chory....)zadzwoniła do niego ( a ja ja jeszcze namawiałam) a on zaczał końcu przyparty do muru powiedział jej, ze był na imprezie i ja poprostu mu uderzac w te tony jak to nie jest jej wart itd... Nic na to nie sie im nawet wyjatkowo fajnie układało. Cala nasza rodzina go uwielbiała a to taki s.. Wiec nie wiem jak Cię pocieszyć w takiej sytuacji , bo wiem ,ze teraz ciezko wytłumaczyc ,ze tak jest lepiej , bo "nagroda" gdzies juz pewnie czeka i kiedys powiesz, ze nawet cierpieć warto cos o tym i tak sobie powtarzam...ze warto było. 3maj sie ciepło. :) Odpowiedz Anca_, dasz rade dziewczyno. Powoli zaczniesaz dochodzic do siebie. sama pare dobrych lat temu zaznalam tego co czujesz teraz Ty, z tym ze facet byl znacznie starszy niz Twoj, i co z tego? okazal sie maksymalnym gowniarzem, tchorzem, ktory zaslanial sie jakimis absurdalnymi argumentami...Oczywiscie byla inna baba, jaksieokazalo niejedna, zadzwonilam jeden raz do tego gnoja i powiedzialam co mysle o tym wszystkim, sluchal jak wryty, udawal ze placze. Strasznie mnie to bolalo, tez wyladowalam w szpitalu, bo prawie sie zaglodzilam Kiedy wyprowadzilam sie od rodzicow ten idiota przysylal mi listy i pocztowki, ktore moja mama regularnie wywalala do kosza. Dzis nie czuje nawet nienawisci, gdybym spotkala go na ulicy przeszlabym jak kolo powietrza. Dzis mam fajowego meza i oboje sie napierdzielamy z tego kretyna Anca_, przejdzie Ci, potrzeba czasu. Wierze w Ciebie, Ty tez uwierz ze bedzie dobrze. :usciski: Odpowiedz Anca_, nie ma takich słów które mogłyby oddać sprawiedliwość temu co zrobił ten gość. Nie ma sensu pisać że jest chamem - bo to jest oczywiste, żaden człowiek który ma choć krzynę godności i szancunku dla innych, tak spraw nie załatwia. Domyślam się jak musi Ci być ciężko, będę trzymać kciuki za to żebyś doszła do siebie jak najszybciej - bo szkoda przede wszystkim Twojego zdrowia. A życie? Będzie jeszcze kolorowe, zobaczysz... :goodman: Odpowiedz Dzięki Dziewczyny ze słowa otuchy. Wiem, że nie wart, wiem, że tchorz, że bez jaj, ale nie potrafie zapomnie, nie potrafie powstrzyma łez. Przed chwilą kasowałam zdjęcia z grona i to kompletnie zwaliło mnie z nóg, jeszcze 2 miesiące temu... wydawłoby się szczęśliwi. Jest na szczęście ktoś kto pomaga mi w tym, przyjaciel. Inaczej nie wiem co by było, bo w dniu w którym się dowiedziałam o kłamstwach wylądowałam w szpitalu... Staram się nie bra już srodków uspakajaących, żeby nie truc się, ale nic innego nie pomaga. Odpowiedz skurwiel nie facet, na dodatek skurwiel bez jaj Anca_ Ty się ciesz, że poszedł w cholerę bo na ch... żyć Ci z takim frajerem Nie jest wart Twoich łez, nie jest wart Twojego uczucia zobaczysz-teraz płaczesz ale czas leczy rany i poznasz kogoś naprwdę wartego Ciebie wiele już niestety było na forum takich historii, ale prawie wszystkie znalazły wcześniej czy później swój Happy End :D :usciski: przytulam Cię, jakbyś chciała pogadać to służę privem :usciski: moja historia wprawdzie była inna ale wiem co to znaczy jak najbliższa Twemu sercu osoba kopie Cię w tyłek aż przykro... Odpowiedz Anca :goodman: Pewnie Cie to nie pocieszy ale na podstawie tego co przeżyłam przez ostatnie 4 miesiące możnaby było książkę napisać. A za miesiąc obchodziłabym rocznicę ślubu. W momencie kiedy wydawało mi się, że juz odzyskalam spokój zostałam ponownie doprowadzona do takiego stanu, że na samo wspomnienie robi mi się słabo. Wiem, ze to trudne ale odpuść sobie, nie dzwoń, nie wysyłaj smsów, bo to nic nie da, a sprawi tylko tyle, że dłużej będzie bolało. Uwierz mi, że z każdym dniem będzie coraz lepiej. Kiedyś pewnie jeszcze będziemy się cieszyły, że tak się stało. Odpowiedz No niestty ja też nie rozumiem, ale wiem że tak się zdarza. Facet mojej koleżanki któregoś dnia po prostu do niej nie przyszedł. Byli umówieni, ona czekała, on nie przyszedł. Nie odbierał telefonów, nie zadzwonił, nie napisał listu nic. Po prstu nagle zniknął. Ona rozpaczała okrutnie. Po kilku miesiąch zobaczyła go z inną dziewczyną. A teraz jest szczesliwa z innym facetem (już mężem) i podejrzewam że błogosławi los że twedy tak się stało. Myślę, że tacy faceci niewarci są splunięcia. Odpowiedz Możliwe, że chodzi o inną kobietę. Teraz jak się nad tym zastanawiam to miały miejsce sytuacje, ktore mogłyby na o wskazywa (telefony od "taty", smsy do "kolegów"). Ale nie w tym tkwi moja rozpacz, nie w tym, że się skończyło. Tylko w tym, że okłamał, że nie chce wyjaśnic. Rozmawia z nie ma jak, wyłączył telefon (byc może zmienił numer), do domu juz nie bede dzwonic. Przeciez nie pjade do niego i nie zaczne plakac pod drzwiami. Jak mozna byc az takim tchorzem. Zachowywac sie jak dziecko (ma 27 lat). Mieszac w swoje kłamstwa całą rodznę, znajomych. I nic nie wyjaśni. PO 3 latach. Jak można... Nie potrafie tego wyjasnic, nigdy juz chyba nie uwierze w milosc... Odpowiedz :o :o :o a mi sie w glowie nie miesci taka historia rozumiem, ze zwiazki sie czasem rozpadaja rozumiem,ze przyczyny tego sa rozne nie rozumiem jednak, jak mozna nie miec w sobie nawet krzty odwagi cywilnej, zeby powiedzec- to juz koniec nie rozumiem, jak mozna wymyslic ucieczke na poziomie telenoweli brazylijskiej i wmieszac w to cale otoczenie nie rozumiem zupelnie zachowania rodziny a moze oni byli przeciwni temu zwiazkawi..? wiem, ze boli i jest Ci ciezko, ale moze to sie na dobre odwroci w swoim czasie..? tego Ci z calego serca zycze i sciskam mocno :usciski: :usciski: Odpowiedz Może coś się jeszcze wyjaśni? Rozmawialiście? Może jest jakiś powód, bo trudno w coś takiego uwierzyć... Nie wiem, co Ci napisać... :goodman: :goodman: :goodman: Odpowiedz Wiesz co całkiem mozliwe że kryła/kryje sie za tym jakaś inna kobieta. A faceci często sa tchórzami i nie potrafią stanąć oko w oko z problemem i powiedzieć co jest grane i o co chodzi. Jest Ci winny wyjasnienia i masz prawo tego żądać. :usciski: Odpowiedz Wspolczuje Anca... Ja nie wyobrazam sobie takiej sytuacji... Ze mozna sie spakowac i wyjechac, krecac dookola, klamiac itd... Ze mozna nie miec odwagi powiedziec, ze to juz koniec... Wyobrazam sobie, co teraz czujesz... :usciski: ... I pozostaje mi tylko zyczyc Tobie, by wszystko sie jakos ulozylo... Odpowiedz
Minął miesiąc, odkąd nasze normalnie płynące życie legło w gruzach. Rzadko występujący rozlany i nieoperacyjny złośliwy glejak rdzenia przedłużonego oraz części szyjnej dosłownie zmiótł w przeciągu 2 tygodni naszego ukochanego pełnego życia, rozbrykanego i ciekawego świata 9-letniego
Rozwód. W Polsce zjawisko bardzo powszechne, gdzie rozpada się co trzecie małżeństwo. Jest to bardzo ważny i trudny moment w życiu osoby, która go doświadcza. Praktycznie każdy element Twojego dotychczasowego prywatnego świata ulegnie zmianie. Od teraz będziesz się uczyć wszystkiego od nowa. Staniesz przed nowymi decyzjami, które zmienią bezpowrotnie Twoje ówczesne życie. Nic na to już nie poradzisz. Należy zmierzyć się z daną sytuacją i zacząć działać, ku Twojej lepszej przyszłości! Pozew o rozwód należy złożyć w Sądzie Okręgowym. Przeważnie będzie to sąd, w którego okręgu mieliście swoje ostatnie miejsce zamieszkania. Takie pismo koniecznie trzeba przygotować w dwóch egzemplarzach (jeden dla sądu a drugi dla Twojego (jeszcze) obecnego małżonka). Po przygotowaniu trzeba zostawić je w biurze podawczym właściwego sądu albo po prostu wysłać tradycyjnie pocztą. Istotną sprawą jest to, że za taki pozew należy zapłacić opłatę sądową w wysokości 600 zł. Miej też na uwadze, że mogą wystąpić przeróżne dodatkowy opłaty, np. opłata za opinie biegłego. Jeżeli nie stać Cie najzwyczajniej na świecie na poniesienie takiej opłaty, to nie martw się. Sąd może Cię zwolnić w całości lub części z tych opłat. Jedyne co trzeba będzie udowodnić na specjalnym sądowym formularzu (powszechnie dostępnym) to będzie to, że np. nie posiada się pracy, ma się niskie dochody, wysokie koszty utrzymania. To, że nie masz odpowiednich środków pieniężnych nie oznacza, że nie masz prawa do sądu! Dokumentami niezbędnymi, które należy dołączyć do pozwu są: skrócony odpis aktu małżeństwa, akty urodzenia dzieci (w przypadku, gdy macie wspólne dzieci). Oprócz tego powinno się dodać wszelkie inne dowody niezbędne do uzyskania pozytywnego wyniku sprawy, takiej jak: zeznania świadków, nagrania audio bądź video, wydruki rozmów, opłaty rachunków domowych czy kosztów utrzymania dziecka, zaświadczenia lekarskie o stanie zdrowia. Każdy z nas chciałby mieć tę (zdecydowanie niełatwą) sytuację jak najszybciej za sobą. Jednak nie mamy na to większego wpływu. Na ogół pierwsza rozprawa wyznaczana jest w terminie około trzech miesięcy od dnia złożenia pozwu. W przypadku wezwania przez sąd do uzupełniania braków formalnych (np. coś się zapomni dołączyć) pozwu należy doliczyć jeszcze niezbędny czas na ich wszystko zależy już wyłącznie od Ciebie. Czy chcesz dokonać zmian, które pozytywnie wpłyną na Twoje życie, czy chcesz dalej trwać w tym małżeństwie bez przyszłości.
Kiedy zdecydowała się pani na powrót do Polski, musiała stoczyć walkę o życie! Gdy moja mama odeszła, byłam młodą dziewczyną. To miało ogromny wpływ na moją psychikę, sposób postrzegania świata. Wówczas wydawało mi się, że wszystko, co miałam, legło w gruzach.
Edipresse Moje życie nagle legło w gruzach, ale jestem szczęśliwa. Z tygodnia na tydzień udowadniam sobie, że nadaję się na matkę. Przeczytaj historię Iwony. Iwona Dycha/praca konkursowa 27 kwietnia 2014 W dniu urodzin w ramach prezentu zrobiłam test. Nie miałam odwagi patrzeć. Dwie kreski wyczytałam w Jego oczach. Szok, przerażenie i milion myśli. Nowa praca, walka o awans, mieszkamy razem dopiero od 3 miesięcy. Znamy się od roku. To nie możliwe... Płacz i zgrzytanie zębów. Życie legło w gruzach. Gdyby wśród moich dobrych znajomych zrobić ankietę, czego bym nie chciała najbardziej na świecie, odpowiedzieliby jednogłośnie: dziecka! Uspokaja mnie myśl, że zdarzają się pomyłki, złe testy, wczesne poronienia. Koniec świata. A czerwone od płaczu oczy trzeba zamalować do pracy. 7 maja 2014 HCG potwierdza ciążę. USG również. Lekarz mówi: tu prawdopodobnie rozwinie się płód. I pokazuje coś na monitorze, czyli tak jakby tam jeszcze nic nie było. Znowu płacz, obwinianie całego świata. On przypomina, że nie mamy już po 20 lat, tylko 10 więcej i dzieci to nie taka tragedia. Chyba się cieszy, co mnie jeszcze bardziej irytuje. Mam ochotę cofnąć czas. 20 maja 2014 Boję się dotykać brzucha. Jakby nie należał do mnie. Boje się, że dotknę go i nagle mnie zaczaruje. Widzę oczami wyobraźni rozstępy, dodatkowe 20 kg, obwisłe piersi. Boję się, że nie pokocham tego dziecka. Śmierdzą mi perfumy w sklepie i na ludziach. 25 maja 2014 Udowadniam sobie, że nie nadaję się na matkę. Na argument, że jestem za młoda, On się tylko śmieje. Kolejne USG. Serduszko bije jak szalone 148 uderzeń na minutę, a płód wygląda jak chomik. Nie płakałam ze wzruszenia. Ale też i nie płakałam z nieszczęśliwości. Po USG poszliśmy na lody. 1 czerwca 2014 Karta ciąży założona. Formalnie i państwowo jestem w ciąży. To brzmi jakbym nie mówiła tego o sobie. Stwierdzenie "jestem w ciąży" jeszcze nie funkcjonuje w moim słowniku. Postanowiliśmy powiadomić przyszłych dziadków. Potraktowałam to jak przykry obowiązek. Nie rozpiera mnie szczęście. Ale dotykam już brzucha bez strachu, że mnie "zaczaruje". On mówi, że tam bije serce. 15 czerwca 2014 Zaczyna się. Mdli mnie. Jakbym mogła, spałabym 23 godziny na dobę. Płakałam pół dnia, bo okazało się, że sukienka się na mnie nie dopina. Nie pierwsza taka tragedia w moim życiu, ale uruchomiły się zapasy niewypłakanego żalu. On wrócił z pracy i przytulał. 25 czerwca 2014 To, co było chomikiem na ostatnim USG, ma teraz głowę i 4 kończyny. Niesamowite... Mały ludź. Dziwne uczucie. 27 czerwca 2014 W nocy obudził mnie strach. Pół nocy nie spałam, myśląc, czy wszystko jest dobrze. Czy jest zdrowy ten mały ludzik? Czy jeszcze jakieś badania powinnam zrobić? Dawno nikt mi tyle nie zaprzątał głowy. 8 lipca 2014 Szpital. Jakieś plamienie. Strach mnie sparaliżował. Ale nadal nie wiem czy wolałabym, żeby ten chomik był, czy żeby go nie było. 9 lipca 2014 Wszystko dobrze. Wielka ulga. 15 lipca 2014 Lato w pełni. Nic nie mogę jeść. Chudnę. Ciągle robię jakieś badania. Ciągle chciałabym być podłączona do ultrasonografu. Ciągle chciałabym słuchać, czy bije chomikowi serce. 11 sierpnia 2014 Chłopiec! On pękł z dumy. I chyba nadal pęka. To już nie chomik. To SYN. Wszystkie kostki zbadane, nereczki, serducho. Wszystko kompletne, na miejscu. Rozmiar buta prawie 3 cm. Ale szczęście. Poszliśmy na lody. Adobe Stock Prawdziwe historie: Jak tu nie wierzyć w cuda?! Gdy lekarz powiedział, że serduszko mojego dziecka nie bije, czułam się tak, jakby ktoś wbił mi nóż w serce. Straciłam nadzieję, ale cuda przecież się zdarzają. Przeczytaj historię Joanny. Mam na imię Joanna, mój mąż to Artur. Jesteśmy rodzicami dwójki kochanych dzieciaczków: Daniela (4 lata) i Lenki (prawie 2 latka), ale spodziewamy się kolejnego dziecka. I właśnie o tej ciąży chciałabym napisać, bo dla mnie jest ona prawdziwym cudem. Jak grom z jasnego nieba Po narodzinach córki nie planowaliśmy więcej dzieci , ale los sprawił inaczej. Na początku czerwca tego roku niespodziewanie okazało się, że jestem w ciąży. Ta wiadomość była jak grom z jasnego nieba. Szok, strach i nie wiadomo, co jeszcze. Powoli jednak zaczęłam się przyzwyczajać do tej myśli, a nawet cieszyć. Najstraszniejsze słowa, jakie słyszałam w życiu Poszłam na wizytę do lekarza. Nagle usłyszałam: „Przykro mi, ale ciąża się zatrzymała . Serduszko nie bije”. To były najstraszniejsze słowa, jakie usłyszałam w życiu. Poczułam się tak, jakby ktoś wbił mi nóż w serce. Nie mogłam się z tym pogodzić. Nie wierzyłam w to… Ogromna pustka W urodziny męża, 17 lipca, miałam zabieg łyżeczkowania macicy. Nie zapomnę tego do końca życia, ale trzeba żyć dalej. Czeka na mnie w domu dwójka cudownych dzieciaków. Dla nich muszę być silna, ale nie jest to łatwe. Gdy nikt nie widział, płakałam po kątach . Czułam ogromną pustkę. Jak tu nie wierzyć w cuda?! Wychodząc ze szpitala dostałam odpowiednie zalecenia, wyjaśnienia i zapewnienia, że jeszcze kiedyś zostanę mamą. Po dwóch miesiącach poszłam do lekarza, bo nie miałam miesiączki. Opowiedziałam mu o wydarzeniach sprzed kilku miesięcy. Dokładnie mnie zbadał, zrobił badanie USG. To, co zobaczyłam i usłyszałam, doprowadziło mnie do łez. „Jest pani w ciąży” – powiedział lekarz. Bicie serduszka mojego dziecka to najpiękniejsza muzyka dla moich uszu. Z radości chciałam skakać do nieba, zadzwonić do wszystkich na świecie. Krzyczeć, by każdy usłyszał o moim cudzie. ... Fotolia Co jest najtrudniejsze w czasie ciąży? – ta opowieść Was zmieni! Dla wielu z nas najgorsze są poranne mdłości, rosnąca waga, czy ciągłe zmęczenie. Gdy posłuchacie tej opowieści, Wasze myślenie na pewno się zmieni. Lektura obowiązkowa dla każdej kobiety! Często ludzie widzą świat krótkowzrocznie i nic w tym złego. Dolegliwości w czasie ciąży nie należą do najprzyjemniejszych i nic dziwnego, że przyszłe mamy się na nie uskarżają. Mają do tego prawo. Warto jednak czasem spojrzeć na sytuację innych mam, zwłaszcza tych, które są w ciąży, a mają już za sobą poronienie . Dla nich ciąża jest najtrudniejszym okresem w życiu. Ich poranne mdłości cieszą, wymioty radują, a ból piersi jest najwspanialszym objawem na świecie. Gdy przeczytaliśmy wypowiedź tej mamy, od razu wiedzieliśmy, że musimy się nią z wami podzielić. Ta opowieść zmienia. Posłuchajcie: "Poranne mdłości, hormony, wymioty? Nic mi nie przeszkadza. Moim największym koszmarem jest myśl – czy jeszcze jestem w ciąży? Ciąża powinna być najszczęśliwszym czasem w życiu kobiety. Dla mnie jest najtrudniejszym... Od 27 tygodni żyję w strachu i będę tak trwać, aż przytulę dziecko. Analizuję każdy ból, każdy odgłos, puls. Chodzę, śpię, jem, spaceruję, cały czas myśląc o jednym. Dlaczego? Tak wygląda kolejna ciąża po poronieniu. Staram się nie martwić za dużo, wierzę, że to, iż jestem w 27 tyg. ciąży to dobry znak. Wszystkie moje poprzednie trzy ciąże, skończyły się przed upływem 8 tygodni. Każdy tydzień, dzień jest świętem. Choć lekarze mówią, że ryzyko poronienia w tak zaawansowanej ciąży jest dużo niższe, to jednak ogarnia mnie strach. Boję się cieszyć zbyt wcześnie, żeby ta przedwczesna radość nie zamieniła się w rozpacz. Żebym znowu nie straciła dziecka. Wiem, jak to jest i jak to boli. Utrata dziecka to nie tylko ból, że zostało ci odebrane. To także strach, że stracisz następne. Teraz kiedy jestem w ciąży, nie mogę się nią cieszyć, boję się. Nie mówię też o niej nikomu, by nie zapeszyć. By nikt mnie nie pytał potem, a gdzie twoje dziecko, jeżeli znowu się nie uda. ... Fotolia "Karmienie piersią było kwestią życia i śmierci!" – mówi mama wcześniaka Przed porodem wcale nie byłam taka pewna, że będę karmić piersią. Rozważałam różne opcje i wydawało mi się, że o karmieniu wiem wszystko. Tymczasem – jak się potem okazało – nie wiedziałam nic… Karmienie piersią może uratować dziecku życie? Tak, to żadna przesada! – przekonała się o tym Agata Krawiec, mama trzyletniego Kacpra, urodzonego w 30. tygodniu ciąży. Posłuchajcie co mówi o swoim doświadczeniu karmienia piersią: Przed moim porodem wcale nie byłam taka pewna, że będę karmić piersią. Oczywiście wiedziałam, że karmienie naturalne to najlepsze, co można dać dziecku, ale kiedy myślałam o praktyce, a nie o teorii – to planowałam, że mniej więcej po pierwszym miesiącu wprowadzę karmienie mieszane: raz piersią, raz butelką. Układałam sobie, że nocami wprowadzę jedną butelkę, w ciągu dnia też jedną, dzięki czemu uda mi się zachować laktację, tak długo, jak będę chciała, a jednocześnie nie będę musiała spędzać całej doby na karmieniu. Bardzo mi zależało na tym, żeby po porodzie zachować odrobinę swobody. Wydawało mi się, że o karmieniu wiem wszystko, tymczasem (jak się potem okazało) nie wiedziałam nic. Przede wszystkim nie wiedziałam tego, że zamiast urodzić swojego synka po 9 miesiącach ciąży – urodzę go o 3 miesiące za wcześnie. Nie wiedziałam, że pierwsze tygodnie mojego macierzyństwa spędzę, wyjąc nad inkubatorem mojego dziecka. Że na początku nie będę mogła go nawet dotknąć, a kiedy już lekarze mi pozwolą go trzymać za nóżkę a potem nosić skóra do skóry – to będę się bała to zrobić. Bo będę wolała nie dotykać i nie tulić swojego dziecka, niż ryzykować, że się wychłodzi poza inkubatorem. Kto nie przeżył takich chwil, nigdy ich sobie nie wyobrazi, bo ludzka wyobraźnia ma bardzo ciasne granice. Umiecie sobie wyobrazić, że patrzycie na swoje dziecko podłączone do respiratora, bo nie umie samo oddychać? Kiedy urodziłam, nie umiałam uwierzyć, że w ciąży godzinami rozmyślałam o tym, kiedy będę mogła podać butelkę i co... Jak pobrać i aktywować bon turystyczny: instrukcja rejestracji na PUE ZUS (krok po kroku) Ukraińskie imiona: męskie i żeńskie + tłumaczenie imion ukraińskich Mądre i piękne cytaty na urodziny – 22 sentencje urodzinowe Ile wypada dać na chrzciny w 2022 roku? – kwoty dla rodziny, chrzestnych i gości Gdzie nad morze z dzieckiem? TOP 10 sprawdzonych miejsc dla rodzin z maluchami Ospa u dziecka a wychodzenie na dwór: jak długo będziecie w domu? Czy podczas ospy można wychodzić? 5 dni opieki na dziecko – wszystko, co trzeba wiedzieć o nowym urlopie PESEL po 2000 - zasady jego ustalania Najczęściej nadawane hiszpańskie imiona - ich znaczenie oraz polskie odpowiedniki Gdzie można wykorzystać bon turystyczny – lista podmiotów + zmiany przepisów Urlop ojcowski 2022: ile dni, ile płatny, wniosek, dokumenty Przedmioty w 4 klasie – czego będzie uczyć się dziecko? 300 plus 2022 – dla kogo, kiedy składać wniosek? Co na komary dla niemowląt: co wolno stosować, czego unikać? Urwany kleszcz: czy usuwać główkę kleszcza, gdy dojdzie do jej oderwania? Bon turystyczny – atrakcje dla dzieci, za które można płacić bonem 300 plus dla zerówki w 2022 roku – czy Dobry Start obejmuje sześciolatki? Jak wygląda rekrutacja do liceum 2022/2023? Jak dostać się do dobrego liceum?
. vvtw67lxyy.pages.dev/981vvtw67lxyy.pages.dev/859vvtw67lxyy.pages.dev/874vvtw67lxyy.pages.dev/998vvtw67lxyy.pages.dev/226vvtw67lxyy.pages.dev/93vvtw67lxyy.pages.dev/720vvtw67lxyy.pages.dev/166vvtw67lxyy.pages.dev/167vvtw67lxyy.pages.dev/200vvtw67lxyy.pages.dev/557vvtw67lxyy.pages.dev/714vvtw67lxyy.pages.dev/56vvtw67lxyy.pages.dev/120vvtw67lxyy.pages.dev/290
moje życie legło w gruzach