Festyn rozpoczęła pani dyrektor Marzanna Panasiuk, która powitała wszystkich serdecznie i zaprosiła wszystkie grupy dzieci do zaśpiewania piosenki o rodzinie pt. „Moja wesoła rodzinka”. Głównym punktem festynu było wystawienie inscenizacji pt. „Brzydkie Kaczątko”, która opiera się na znanej baśni Hansa Christiana Andersena.

Jeszcze zanim Młoda się urodziła, postanowiliśmy z Mężem, że będziemy chcieli szybko przyzwyczajać ją do kąpieli w większych zbiornikach. Od połowy ciąży, jak tylko przestałam wymiotować, zaczęłam chodzić 2-3 razy w tygodniu na basen. Pozwoliło mi to złagodzić rwę kulszową, która trochę dokuczała mi w ciąży. Zawsze uwielbiałam pływać, a brzuch zapewniał dodatkową wyporność więc pluskało mi się świetnie. Wszyscy dookoła mówili mi, że złapię infekcję, że rozchoruję się, że po co mi to itp itd. Ale ja, po konsultacji z lekarzem spokojnie sobie pływałam :) Stwierdziliśmy z Mężem, że jak tylko to będzie możliwe, zaczniemy z Małą chodzić na basen. Mąż nie umie pływać, bo nikt go nie nauczył jak był mały i teraz niestety boi się wody :( Oczywiście wszędzie słyszeliśmy głosy że oszaleliśmy z tym basenem. Moja teściowa mało spazmów nie dostała jak usłyszała, że zamierzamy TAKIE MAŁE DZIECKO, do TAKIEJ BRUDNEJ WODY włożyć, w dodatku zimą. Szwagierka obstawiała, że Mała będzie łapać infekcję za infekcją. Ale ponownie po konsultacji z pediatrą postanowiliśmy spróbować. W dniu, w którym Córka skończyła 4 miesiące, poszliśmy pierwszy raz na basen. Myślałam, że będzie jej się podobać. A tu zonk - Mała włożona do dużej wody, w dodatku trochę chłodniejszej niż w domu (32-33stopnie) była przerażona i płakała. Jakoś minęło te pół godziny i zaczęłam się zastanawiać czy to ma sens, czy nie za wcześnie jeszcze. Ale tak sobie pomyślałam, że dam Małej szansę, pochodzimy chociaż miesiąc, że może potrzebuje czasu. Tydzień później nie było wiele lepiej, ale kolejny tydzień przyniósł przełom. Nie tylko już nie płakała, ale na jej buzi zagościł nieśmiały uśmiech. Od tamtej pory minęło ponad 6 miesięcy, a my nadal chodzimy na basen co tydzień. W tym czasie mieliśmy 1 katar, nie związany z basenem, bez gorączki zresztą więc basenu nie opuściliśmy. Dbam zawsze żeby Mała miała po basenie wysuszone uszy i włosy, żeby miała choćby cienką czapeczkę na główce. I jak dotąd jest zdrowiutka jak ryba. I tak samo pływa. Śmiejemy się z niej że to nasza mała Otylia. Jak widzi, że jesteśmy w szatni basenowej to cieszy się jak szalona. Buzia uśmiechnięta od ucha do ucha, tyłek podskakuje z radości, aż ją otrzepuje co chwilę z nadmiaru emocji. W basenie to samo, uwielbia skoki do wody z brzegu basenu, zjeżdżanie z plastikowej zjeżdżalni do wody, pływanie w rzeczce. Mając na rękach dmuchane rękawki potrafi już chwilę utrzymać się sama na wodzie, macha nóżkami i rączkami. Nie ma w sobie za grosz lęku przed wodą, aż miło na nią popatrzeć, taką przyjemność sprawiają jej te zajęcia. Pani prowadząca śpiewa piosenki, ma różne zabawki i akcesoria, nigdy się nie nudzimy i te pół godziny w wodzie mija nam w oka mgnieniu. Wydaje mi się, że warto przyłożyć się do wyboru fajnych zajęć i cztystego, bezpiecznego miejsca dla malucha. W naszym ośrodku (w Krakowie) są przewijaki dla maluchów w szatni i mały basenik (na raz kąpie się max 4 dzieci z mami) z wodą w temp 32-33 stopnie :) Każdemu z czystym sumieniem polecam takie atrakcje :)
Posłuchajcie teraz na dobry humor piosenki o wesołej rodzince. Piosenka - Moja wesoła rodzinka Bajka edukacyjna dla dzieci - Pszczoła miodna „Nie idź za mną, bo nie umiem prowadzić; Nie idź przede mną, bo mogę za Tobą nie nadążyć; Idź po prostu obok mnie i bądź moim przyjacielem” Albert Camus SuperKid.pl : TYSIĄCE materiałów edukacyjnych. ZERO irytujących treści i reklam. dla rodzica: SPOKÓJ I WYGODA. dla dziecka: RADOŚĆ z własnych osiągnięć. BEZPIECZNA NAUKA i ZABAWA w jednym :) Bo KAŻDE dziecko jest mądre i inteligentne. Trzeba tylko dać mu szansę. Kolorowanki dla dzieci starszych - rodzina. Jesień Koniec września nagrodził nas piękną pogodą. Taką jesień to ja rozumiem, piękną i złotą. Młoda chodzi na spacerki, zbiera liście i kasztany :) Tupta coraz dalej i coraz lepiej, coraz częściej też puszcza się i robi kilka kroków sama także na dworze. Na gimnastyce po materacu śmiga na małych stópkach na motorek, może to kwestia miękkiego podłoża? Młoda bardzo interesuje się innymi dziećmi, niestety muszę trochę chłodzić jej entuzjazm, bo zdarzyło się już, że podrapała kolegę z gimnastyki. Nie złośliwie, po prostu chciała go pogłaskać po głowie, a nie ma jeszcze wyczucia. Mamy na tej gimnastyce są różne. Ja jestem raczej z tych wyluzowanych. Owszem patrzę co Młoda wyprawia, pilnuję, żeby sobie lub innemu dziecku nie zrobiła krzywdy. Ale nie chodzę za nią krok w krok, nie asystuję przy każdym podniesieniu piłki, czy zabawki, pozwalam jej na pewną swobodę, oczywiście dostosowaną do jej wieku i umiejętności. Mam wrażenie, że bardziej (nad)opiekuńcze mamy patrzą na taką postawę z pewną dezaprobatą, ale się tym jakoś nie przejmuję. Poznałam na gimnastyce taką mamę, która ma podobne podejście do mnie. Jej synek, Kuba ma 10 miesięcy i jest na podobnym etapie rozwoju, przynajmniej ruchowo, jak Młoda. Bardzo sympatycznie nam się rozmawiało, umówiłyśmy się na plac zabaw z dzieciakami później. Chcemy wykorzystać być może ostatnie tak ciepłe i przyjemne dni w tym roku. Oby taka pogoda trwała jak najdłużej. Ostatnio cierpię na brak czasu, nie mam czasu śledzić blogów, tutaj też rzadko bywam, ale mam nadzieję, że to się zmieni niedługo :) bo chcę uchwycić te chwile i małe wydarzenia, o których tak szybko się zapomina. cmok cmok Mała daje buzi. Robi to tak słodko, z taką dziecięcą ufnością, że chwyta mnie tym za serce. Już nie otwiera przy tym buzi i nie ślini. Pochyla główkę i wydaje głośne cmoknięcie, niekoniecznie w odpowiednim momencie. Za każdym razem gdy to robi, kocham ją coraz mocniej :) Chociaż czy to jeszcze możliwe? Ostatnio siedziałam na kanapie, ona stała koło mnie i dawała mi buzi co około 10 sekund. I tak przez pół godziny :) Z chodzeniem idzie jej naprawdę dobrze. Za jedną rączkę spacerujemy swobodnie po dworze, Młoda nie chce za bardzo jeździć w wózku, szybko się nudzi i domaga wyjęcia na zewnątrz. Tupta dzielnie nawet całkiem spore jak dla niej odległości. Jest uparta. Jak sobie coś upatrzy to musi to podnieść, jak chce gdzieś iść to ciągnie z oślim uporem w tą stronę. Wcześniej na topie były liście. Średnio co 2 kroki musieliśmy się zatrzymać i schylić po wybrany okaz, a potem całe półtorej metra dzierżyliśmy go w dłoni, póki nie znaleźliśmy kolejnego egzemplarza. Ciężko było gdziekolwiek dojść. Teraz na szczęście jej przeszło, woli kałuże :/ Sama do chodzenia się nie garnie. Kilka kroków przejdzie, ale szybciej i bezpieczniej jest na czworaka więc woli tak się przemieszczać. Tysiąc razy dziennie ściąga skarpetki z nóg, to samo ze spinkami z włosów. Ostatnio przestraszyła nas w samochodzie, bo nagle zaczęła się krztusić. Myślałam, że może po jedzniu coś jej się wróciło. Ale nie. Gwiazda wyjęła spinkę z włosów, wsadziła sobie do paszczy, a że spinka była dość duża to się nie mieściła. Im bardziej Młoda próbowała ją wepchnąć w całości do buzi, tym większy odruch wymiotny miała... więc od dziś jeździ bez spinek. Na ten miesiąc mam mocne postanowienie, żeby spróbować posadzić Młodą na nocnik. Myślę, że jest szansa, że chociaż kupę by zrobiła do nocnika, może akurat by się udało? Mniej mycia tyłka, zawsze to krok do przodu ale zobaczymy jak będzie w praktyce... Chciałabym także zacząć kroić Małej kanapeczki w wagoniki, żeby sobie sama jadła. Raczej do klasycznego BLW nie będę dążyć, bo chyba za późno na to (?) ale jakieś elementy samodzielnego jedzenia chciałabym wprowadzić. No i może dzięki temu pożegnamy na dobre papki. Z jedzeniem jest lepiej. Mała je zupę bez marudzenia, rozgniatam warzywa widelcem i nawet jej to idzie, niedługo zamierzam zacząć kroić mięsko na większe kawałeczki. Młoda jest rozbrajająca. Przy jedzeniu mówię do niej, żeby gryzła, a nie łykała w całości. Więc daję jej łyżkę zupy z grudkami, ona połyka natychmiast, a potem rusza buzią, że niby gryzie, cieszy się i bije sobie brawo. Więc ją chwalę, że pięknie gryzie :) szkoda tylko, że z pustą buzią ;) Nie wiem co mogłabym Młodej zacząć dawać do jedzenia na drugie danie? jeszcze kiepsko sobie radzi z pokarmami o stałej konsystencji, ale chciałabym coś jej już przemycić z porządnego jedzonka. Marzę o tym, żeby mieć już ten etap za sobą, żeby Młoda jadła już normalnie z nami, to gotowanie dla niej osobno, kombinowanie jest wkurzające. Ciekawe kiedy to nastąpi? Ze wstawaniem znów mamy masakrę, od tygodnia Młodej dają w kość zęby chyba, bo budzi się z płaczem kilka razy w nocy, czasem domaga się mleka, a czasem zaśnie bez. Biorąc pod uwagę, że do pracy wstaję po 5 to średnio przytomna chodzę... Liczę na to, że na dniach wyjdą te nieszczęsne dwójka i czwórka i będzie chwila spokoju... tup tup tup Mała chodzi spryciula sama. Ale woli raczkować, więc do chodzenia trzeba ją motywować. Któregoś dnia, gdy byliśmy w Skakance (taki ośrodek zabaw dla dzieciaków), zauważyłam, że gdy Młoda naprawdę chce jakiejś zabawki to robi kilka kroków na nóżkach bez podparcia, po czym kuca i zaczyna raczkować. Więc jednak potrafi tylko leniuszek jest :) Od tamtej pory jak stoi przy meblu i kucnę w niedużej odległości i powiem "chodź do mamy!" to przejdzie do mnie te kilka kroków :) jeszcze nie są to samodzielne spacery, ale zawsze coś!! Weekend minął nam szybko. Była u nas moje przyjaciółka, niestety w nienajlepszej formie, bo rozstała się z mężem. Al ei tak się cieszę, że przyjechała. Młoda jak zwykle była bardzo zadowolona, bo ona lubi jak są goście w domu i dużo się dzieje. Pogoda niestety była średnia, więc głównie siedziałyśmy w domu i w Skakance, nie mogłyśmy się nagadać. Mam nadzieję, że chociaż trochę pomogłam jej przetrwać ten ciężki okres, w końcu od tego są przyjaciele... Od poniedziałku zaczęła się bieganina, w tym tygodniu dużo pracuję, mój Mąż także, więc zmieniamy się przy Małej. Dodatkowo jakieś przeziębienie mnie dopadło, trochę kicham, trochę smarkam i nie mogę się rozgrzać. Ale przy tych temperaturach to chyba nic dziwnego. Dziś jak rano wychodziłam do pracy było u nas 4 stopnie!! Podobno w Tatrach zima. I niestety czuć to w powietrzu, które stamtąd zawiewa. Wczoraj udało się nam wspólnie zaliczyć wizytę kontrolną u dentysty, przy okazji dopytałam o te zęby Małej. Podobno mogą wychodzić nie po kolei i to zupełnie normalne, że czwórki pojawiają się wcześniej niż trójki. Muszę się pochwalić, że w zeszłym tygodniu Młodej udało się przespać dwie całe noce bez pobudki na mleko. Wypiła butlę dopiero rano, przed 7. No ale niestety to były 2 epizody, bo od weekendu zaczął się znów hardcore z zębami. Idzie ewidentnie dolna dwójka i czwórka po prawej stronie. Młoda budzi się z płaczem parę razy w ciągu nocy, trzyma się za policzek, czasem nawet nie jest w stanie jeść mleka tak ją boli. Daję jej Ibum jak widzę, że jest bardzo źle, ale też nie ma po nim rewelacji. Mam nadzieję, że lada dzień te zęby się wyklują i będziemy mieć trochę oddechu przed następnymi. Dziąsła są już mocno spuchnięte, ale nadal czekamy. Myślę, że już na dobre przestawiliśmy się na jedną drzemkę dziennie, czasem zdarzy się jeszcze dzień, że Młoda drugi raz się zdrzemnie, ale już naprawdę rzadko. Czasem zdarza się, że przez cały dzień śpi pół godzinki. Nie wiem skąd jej niespożyta energia :) Tańce, gimnastyka i to, co nas cieszy Mała jest dzieckiem pogodnym, pisałam to nie raz. Robi czasem rzeczy, które rozwalają mnie na łopatki i powodują szeroki uśmiech. Uwielbiam jak Młoda tańczy, do czegokolwiek. Chociaż oczywiście ma swoje ulubione piosenki. Królują Fasolki ("Mydło", "Szczotka, pasta", "Ogórek", "Witaminki"). Mała uwielbia też "Jagódki", "Krasnoludki", "Jedzie pociąg", "Kaczuszki", "Jadą, jadą misie". Oprócz piosenek dla dzieci ma swoje szlagiery dla dorosłych ;) Lubi czołówkę serialu "Przyjaciele" oraz " no i niektóre reklamy. Najbardziej cieszą ją ostatnio reklama Sunbites tą, do której podkładem jest "Girls just want to have fun" Cyndi Lauper i reklama Żabki, gdzie leci piosenka "Raduje się serce, raduje się dusza" :) Mój Mąż lubi ciężkie brzmienia, słucha ostrego rocka i metalu. Małej to nie przeszkadza, jak ostatnio oglądał koncert jakiejś grupy to próbowała naśladować perkusistę i gibała się na wszystkie strony. A tańczy zabójczo, próbuje naśladować ruchy rąk i ramion z teledysków, rytmicznie podskakuje z jednego półdupka na drugi siedząc, a stojąc zarzuca pampersem na boki. Jest taka przy tym zabawna i rozkoszna, że najchętniej bym ją schrupała. Dziś byłyśmy na gimnastyce. Chodzimy do grupy dzieci od 10-20 miesięcy. Na początku zajęć mamy siedzą z dziećmi w kółku na materacach i przedstawiają siebie i swoje pociechy w kilku słowach. Wszystkie dzieci siedziały przyklejone do swoich mam, cioć lub babć. A co robiła moje Gwiazda? Raczkowała wkoło, zaczepiając wszystkich. Jedna Pani miała ciekawy zegarek, który trzeba było dotknąć, chłopczyka musiała pociągnąć za nogę, Pana prowadzącego pogłaskać po plecach :) Fajnie, że Mała jest taka otwarta i się nie boi, czasem śmiać mi się chce ile potrafi zrobić, żeby zwrócić na siebie czyjąś uwagę. Ostatnio uczę ją, że nie można dotykać piekarnika, boję się, że kiedyś się oparzy. Więc tłumaczę, że piekarnik jest "ziiiii", bo jak wytłumaczyć rocznemu berbeciowi, że gorące to gorące? Więc moja Mała Córcia grzecznie za mną powtarza że to jest "ziii", po czym wiesza się na drzwiczkach piekarnika :) Gdy Młoda była chora, inhalowaliśmy ją 2-3 razy dziennie solą fizjologiczną za pomocą inhalatora. Urządzenie to burczy jak traktor, ale jest skuteczne więc nie ma co wybrzydzać. No, ale żeby działało jak należy na chore drogi oddechowe, to taka inhalacja musi trwać przynajmniej 10-15 minut. Wyobraźcie sobie, że Mała uwielbia inhalację, czasem włączam jej piosenki na youtube, żeby się nie nudziła i tak siebie siedzi grzecznie przez cały czas kiedy ma maskę na buzi. Czyli nawet pół godziny. Mało tego. Gdy tylko wypatrzy inhalator, to krzyczy "Bziii, bziii" tak długo, aż wyjmę urządzenie i zaczniemy się inhalować. To chyba nie jest normalne u tak małego dziecka ?:) Pomijam fakt, że antybiotyk jej tak smakował, że tylko oblizywała się po nim mówiąc "mniam, mniam, mniam" (mieliśmy Amotaks). Mam nadzieję jednak, że za często nie będzie miała okazji go próbować. Na placu zabaw ona kieruje gdzie idziemy, nie ma możliwości, żeby iść gdzie indziej, bo jest awantura. Oczywiście nie jest tak, że pozwalam jej na wszystko, ale w miarę jej możliwości ma wolną rękę. Koło placu zabaw nie możemy przejść bez zaglądnięcia chociaż na chwilkę..aktualnie na topie jest zjeżdżalnia, piaskownica, karuzela i łódka, która się kołysze. Mała umie pokazać duże części ciała, wie gdzie ma pampersa, siku i kupę, uczy się budować z klocków, umie wydać odgłosy coraz większej ilości zwierząt. Uwielbia piłki, na gimnastyce siada na piłce i podskakuje tyłkiem, bez trzymania. Umie rzucić piłkę, niekoniecznie w tym kierunku, w którym chce. Próbuje się sama ubierać, bez większych sukcesów. Lubi okulary, łańcuszki, zegarki, jak rasowa kobietka. Córa ujmuje moje serce w swoje małe łapki każdego dnia, każdy jej uśmiech, każde buzi (aktualnie często z zamkniętą buzią!), sprawiają, że kocham ją jeszcze i jeszcze mocniej, chociaż wydawałoby się, że mocniej już nie można... Jest obłędna, zaskakująca, codziennie, przez nią śmieję się i płaczę. Kocham Cię córeczko :* Zęby nie po kolei :) Wczoraj po kąpieli, kiedy standardowo czyściłam Młodej gazikiem dziąsła, wyczułam z tyłu po lewej stronie, na dole coś twardego i ostrego. Okazało się, że to czwóreczka w pełnej krasie. Ostatnio Młoda nie chciała dać sobie czyścić dziąseł, więc robiłam to szybko, bo darła się wniebogłosy. No i już wiem dlaczego. Dziwne, że te zęby wychodzą tak nie kolei, czy to normalne? Mała ma wszystkie jedynki, na górze obydwie dwójki, na dole mamy tylko lewą dwójkę i lewą czwórkę. Prawej, dolnej dwójki brak, tak samo jak wszystkich trójek. Dziwaczne :) Odkąd Mała czuje się lepiej, lepiej sypia. W nocy oczywiście budzi się na jedzonko koło 4-5, ale potrafi dospać do Jestem w raju. Ostatnio zrobiła mi niespodziankę. Obudziła się o 6, byłam nieprzytomna. Poszłam, zrobiłam mleczko i tak sobie leżałyśmy. Niespodziewanie Młoda po mleku zasnęła i spała do 9!!! Takie rzeczy nie miały miejsca odkąd miała chyba ze 4 miesiące :) oby tak dalej! po kontroli i skrót wydarzeń Wczoraj byliśmy na kontroli u naszej lekarki. Wizyta była przyjemnością, zwłaszcza, że okazało się, że osłuchowo Mała jest "czysta". To charczenie, które czasem słychać jest pozostałością po katarze, który spływając sobie gdzieś po tylnej ścianie gardła, powoduje taki odgłos. Ale dziś już nawet to charczenie jest mniejsze. Mamy jeszcze podawać antybiotyk do jutra i powinno być ok. Bardzo się cieszę, Młoda chyba też, bo całą wizytę zaczepiała lekarkę. Gdy ta osłuchiwała ją na pleckach, Mała wyginała się do tyłu żeby ją zobaczyć i szczerzyła do niej swoje 7 ząbków. W ogóle to wróciła do siebie moja ruchliwa dzidzia, szaleje jak zawsze, rozrabia na całego. Tak bardzo absorbuje moją uwagę, że nie miałam czasu napisać konkretnego posta co u nas. W zeszłym tygodniu od środy do piątku siedzieliśmy w domu bo Mała była naprawdę nie do życia. W sobotę było lepiej więc wybraliśmy się na otwarcie kompleksu z placem zabaw dla dzieci - rewelacja. Młoda co prawda jest jeszcze za mała, żeby kicać po dmuchanych zamkach, ale plac zabaw w środku, z zabawkami, książeczkami, tunelami itp, zdobył jej serce. Dodatkowo jest tam również ścianka wspinaczkowa dla dorosłych i dzieci. W tym tygodniu byliśmy tam a zajęciach gimnastycznych dla dzieci w wieku 10-20 miesięcy, było super. Mała miała kontakt z rówieśnikami, poszalała, a przy okazji poćwiczyła na równoważni, na piłce, z różnymi akcesoriami. Fajna sprawa, planujemy jej wykupić karnet i póki siedzę w domu, będę z nią chodzić. Jak ktoś mieszka niedaleko to naprawdę warto się wybrać, starsze dzieci uczą się wspinaczki, a wszystko jest prowadzone przez młodych fizjoterapeutów, którzy zarażają swoim entuzjazmem. A w czasie kiedy dzieci się bawią, rodzice mogą sobie wypić kawkę i zjeść ciacho w kawiarni :) W niedzielę byliśmy na odpuście, Młoda nie wiedziała gdzie patrzeć, tyle ciekawych rzeczy wokoło, w zagrodzie chodziły koniki, dzieci mogły za opłatą na nich pojeździć. Myślałam, że jej się spodobają, ale z konikami wygrał autobus, który przejeżdzał za nami. Młoda uwielbia autobusy i ekscytuje się, gdy jakiś widzi, bo myśli, że będziemy wsiadać. Śmialiśmy się, że taka z niej miejska dziewczyna. Po odpuście pojechaliśmy na obiad do restauracyjki, którą otworzyła moja przyjaciółka ze szwagierką. Zjedliśmy z Mężem pyszne jedzonko, a Młoda poszalała po lokalu. Jak zwykle wszyscy na nią patrzyli więc była zachwycona. No a dziś była u nas moja mama, odwiedziła wnusię, byłyśmy na placu zabaw, Młoda pojeździła na rowerku. W tym tygodniu mamy zaplanowanych dużo gości, bo w piątek przyjeżdża do nas mój kuzyn, a później na weekend przyjeżdża moja przyjaciółka ze studiów. I chociaż dzieje się u niej niefajnie, ma trochę problemów to i tak się cieszę, że się zobaczymy, nagadamy się i nacieszymy swoim towarzystwem. Zapowiadał się również kolega mojego męża z żonką, więc będzie wesoło. charczenie Na nic nie mam czasu, nie miałam czasu nawet napisać. Dziś krótko. Z Małą na szczęście już lepiej. Odzyskała energię, katar już spuścił z tonu. Jedyne co mnie martwi to charczenie przy oddychaniu, które nadal nie odpuszcza. Antybiotyk jeszcze stosujemy... Dziś idziemy po południu do kontroli, w końcu do naszej lekarki, zobaczymy co powie. Gdyby nie to charczenie to nikt by nie powiedział, że Małej coś dolega, więc liczę na to, że to jakaś pozostałość po tym katarze. Nadal doskwiera nam brak apetytu, chociaż z dnia na dzień jest lepiej. Napiszę więcej jutro, bo muszę zrobić dziś 1000 rzeczy. Małymi kroczkami do przodu Jest troszkę lepiej. Mała nie jest przynajmniej taka przelatująca przez ręce, odzyskała część swojej energii, i dużo mniej marudzi. Gluty ma okropne, mimo rozrzedzania solą morską, ciągną się na pół metra. Ale przynajmniej nie wiszą aż do podgorączkowy już prawie dał spokój. Jeść nadal nie chce, więcej niż 100 ml żadnego posiłku nie wciągnie. Ale mam nadzieję, że jak trochę katar zelżeje, to się zmieni. Nawet zebrało jej się dziś na wstawanie. Stała dziś przed szafą z dużymi lustrami i robiła przysiady. Taka była z siebie zadowolona, że sama stoi bez podparcia i kuca i staje i tak w kółko. Mam nadzieję, że idzie ku lepszemu. Noc była ciężka. Postanowiłam położyć się wcześniej, bo oczy mi się lepiły już koło 21. Ledwo przyłożyłam głowę do poduszki, a Młoda postanowiła się obudzić. Patrzę a ona stoi w łóżeczku całkiem rozbudzona. Myślałam, że głodna, bo kolacji w ogóle nie zjadła. Zrobiłam butlę. Wypiła ok. 100ml, ale spać nie chciała. Wkładała mi paluchy do buzi, do oczu, piszczała, gadała, płakała, jęczała... zasnęła koło 1 w nocy. Przełożyłam ją do łóżeczka, obudziła się z płaczem o 2, później o 4 na mleko, a o 5 musiałam wstać do pracy. Byłam masakrycznie nieprzytomna. Ale Mąż miał jeszcze gorzej bo wrócił z pracy o 2 w nocy, a Mała o 5 zrobiła pobudkę i nie spała do 7. Później jeszcze dodrzemała do 8. Mam nadzieję, że w weekend uda mi się trochę nadrobić jest to, że ja zaczynam kichać, a Męża boli gardło. Więc prawdopodobnie Mała sprzedała nam swoje choróbsko... no cóż... pogorszenie i antybiotyk :( Niestety zamiast lepiej, to jest gorzej. Wczoraj było tylko katarzysko, marudzenie i totalny brak sił, Młoda była bardzo zmęczona, rozdrażniona, płakała z byle powodu. Dziś było może trochę mniej płaczu, ale też mniej energii, a do tego doszło rzężenie w płucach i stan podgorączkowy. Odwiedziliśmy więc lekarza. Niestety nasza pani doktor jest na urlopie, więc udaliśmy się do innej. Nie przypadła mi ona za bardzo do gustu, zero podejścia do dzieci. Stwierdziła, że to niemożliwe, że Młoda ma katar od wczorajszej nocy a to rzężenie od dziś i że na pewno nie zauważyłam po prostu (!). Już tym mi podpadła. No kurdeeee, jak mogłabym nie zauważyć gili do pasa i charczenia? Jak mogłabym nie zauważyć 100 pobudek w nocy i płaczu co 15 minut w nocy? Wkurzyłam się na maksa, babsztyl był średnio przyjemny, w dodatku władowała małej tak szpatułkę do gardła aż ta się porzygała :/ ja rozumiem że trzeba gardło sprawdzić, ale ona stwierdziła, że Młoda nie umie kaszleć i trzeba ten kaszel wymuszać wsadzaniem szpatułki do gardła, prawie po żołądek! Jeszcze mi jedną wręczyła, żebym w domu też tak robiła. Po moim trupie!!! W domu poprosiłam Małą ładnie żeby zrobiła "ehe, ehe" i odkaszlnęła bez drastycznych zabiegów. Można? Można! No ale fakt faktem, że w oskrzelach coś zaczęło rzęzić, no i Mała dostała swój pierwszy antybiotyk. Biedna była dziś taka padnięta, że większość dnia spędziła u mnie lub u Męża na kolanach przytulając się i podsypiając. Gdy gorączka zaczęła rosnąć, dałam jej czopek z paracetamolem i ożywiła się na chwilkę. Przez cały dzień prawie nic nie jadła, na śniadanie zjadła jakieś 50ml kaszy, później zrobiłam jej trochę mleka, wypiła może kilkadziesiąt ml, potem wmusiłam w nią jakieś 100 ml zupy, po południu dałam jej znów mleko ale wypiła tylko jakieś 30 ml, trochę owoców zjadła ( kolacji w ogóle nie chciała, więc gdy zasnęła, dałam jej na śpiocha znów mleko, wypiła ok 100ml. Wody za dużo tez nie pije, więc cieszę się, że chociaż trochę mleka w nią wlałam, zawsze to jakieś płyny. Mam nadzieję, że leki zadziałają, dostaliśmy też Flegaminę w kropelkach, nadal inhalujemy Małą solą fizjologiczną 3 razy dziennie, na noc smaruję ją olejkiem rozgrzewającym dla niemowląt, nosek maścią majerankową. Na łóżku wisi szmatka pokropiona olejkiem eukaliptusowym. Łóżeczko podnieśliśmy od strony głowy tak żeby lepiej jej było oddychać. Nie wiem co jeszcze moglibyśmy zrobić żeby dobrze jej się spało, żeby zdrowiała. Tak strasznie mi jej żal, chętnie bym wzięła na siebie to całe choróbsko, żeby tylko jej odpuściło... smarki do pasa i bezsenna noc Mała ma katar. Nie wiem skąd się przyplątał, bo ani nie zmarzła, ani nie miała kontaktu z przeziębioną osobą. Po prostu z powietrza przyleciały wredne gile :( biedna Malutka budziła się w nocy co 15 minut z płaczem bo ją zatykało. Więc nikt się nie wyspał, a do tego było mi jej tak strasznie żal. Gorączki nie ma, kaszlu też nie, tylko to katarzysko wstrętne. Dziś zaczynamy akcję inhalowanie plus nasivin, miejmy nadzieję, że będzie lepiej w nocy bo oszaleję. Do tego musiałam wstać po 5 do pracy, średnio przytomna dziś byłam :/ Waham się czy iść do lekarza, ale chyba póki nie ma gorączki, a katar jest bezbarwny to nie ma sensu. Nie powie nam nic odkrywczego... Więc czekamy aż gile nas same pożegnają, pomagamy je wygonić domowymi sposobami :) Najgorsze jest to, że nie chce sobie dać odciągnąć kataru Fridą, płacze przeraźliwie jak się zbliżam chociażby z chusteczką do nosa. W ogóle płacze bez powodu, bawi się bawi i nagle ryk. Tzn pewnie ją boli coś, albo głowa albo gardło... nie wiem jak jej pomóc biduli :( Po imprezie No i nareszcie jesteśmy po nalocie gości. Impreza się udała. Na szczęście udało się dojechać wszystkim, nawet moim rodzicom, którzy z powodu stłuczki stracili na jakiś czas samochód. Na szczęście dostali zastępcze autko i przyjechali. Trochę się napracowałam bo zrobiłam kilka ciast i torcik na zimno, było dmuchanie świeczki z jedynką i śpiewanie sto lat. Młoda była zachwycona i chociaż nie wiedziała co zrobić ze świeczką, to podobało jej się zamieszanie wokół jej osoby i to że jest w centrum zainteresowania. Tak intensywnie wszystko przeżywała, że dziś do łask wróciły dwie drzemki po półtorej godziny. Wieczorem też z wrażenia nie mogła zasnąć. Mała nazbierała prezentów co niemiara, jej i tak pełne pudła zabawek już pękają w szwach, niektóre gadżety musiały zostać schowane do szafy, żebyśmy się o nie nie pozabijali (niech żyje mały metraż mieszkania). Nie obyło się też bez wypadków. Gwiazda taka była zainteresowana torebką na prezenty, że nie utrzymała równowagi i upadła fundując sobie na czole spore zadrapanie. Taka się awaryjna ostatnio jakoś zrobiła. Na pewno wynika to z tego, że chce więcej niż umie. Ostatnio wpadła od pasa w górę do pudła zabawkami, bo musiała teraz, natychmiast wszystkie wyrzucić na zewnątrz. Rączka się omsknęła no i był płacz i siniak na pół policzka. Po zeszłotygodniowej wizycie u chrześniaka, nie wiadomo skąd wyrósł gąszcz siniaków na jej łydkach. Ciągle się gdzieś obija, chyba ma to po mnie :) Oki chyba pora iść spać, bo jutro czeka mnie pobudka po 5 i wio do pracy... roczek 3 września o godzinie minął dokładnie rok jak Mała jest po tej stronie brzucha. Powiedzieć, że to niesamowite i że nie mogę uwierzyć, że przez ten rok tak się zmieniła, to za Mało. Fantastyczne było obserwowanie jej rozwoju, to jak zmieniała się z dnia na dzień. Jutro robimy imprezkę dla rodzinki, także dziś cały dzień pichciłam i piekłam. A oto kilka faktów o naszej rocznej Córeczce: - waga wg wagi łazienkowej równe 10kg; - ubrania w rozmiarze 80, czasem 86; - ilość zębów (uwaga, uwaga!) 7 sztuk (dziś wyszła dolna, lewa dwójka); - stopa w rozmiarze 19/20; - pampersy rozmiar 4 i 4+; - stałe punkty dnia: pobudka koło (plus minus pół godziny), mleko zaraz po przebudzeniu ok 120ml, pół godziny później kaszka, ok 160-180ml, drzemka ok (śpi do godziny max),koło południa jemy obiadek, ok. 15 jemy owoce z twarożkiem, kolacja koło w międzyczasie spacerujemy, bawimy się, podjadamy przekąski. Kąpiel jest koło 19, przed 20 Młoda już śpi. W nocy jest bardzo różnie, przeważnie jedna pobudka ok 3-4, czasem 5 na mleko ( ale czasem zdarza się że pobudek jest więcej. Np dziś budziła się o północy i o 5:/ Jeszcze kilka dni temu w dzień mieliśmy jeszcze drugą drzemkę koło 14-15 ale coś ale od paru dni Mała nie chce drugi raz iść spać. - przespane całe nocki: ZERO - nauka chodzenia: za dwie rączki idzie nam świetnie, koło mebli śmigamy jak strzała, za jedną rączkę chodzimy chwiejnie, sami czasem zrobimy jednego kroczka jak mamy blisko :) - nauka mówienia: mama, tata, bach, nie, mniam, dziadzia, brum, koko, baba - zna znaczenie coraz większej ilości słów, umie w stercie zabawek znaleźć te, o które zapytam i mi podać. Jak proszę ją "daj" to podnosi i podaje mi przedmiot, o który mi chodzi (ostatnio podnosiła mi żabki które mi pospadały pod suszarkę jak pranie wieszałam, także jest bardzo pomocna). Umie pokazać oko, ucho, włosy, nosek, gdy zapytam "gdzie jest kupa?" to pokazuje na swojego pampersa. Umie powiedzieć jak robi piesek. Jak poproszę o "buzi buzi" to daje (nadal z otwartą buzią i ząbkami), "tuli tuli" też robi. - najbardziej interesujące jest nadal to czym bawić się jej nie wolno :) poza tym lubi "biegać" za piłką (trzymam ją pod pachami a ona "biega", łapie piłkę i sobie rzuca i tak w kółko). Plac zabaw dalej jest na topie ale to męcząca zabawa dla mnie, bo chodzę cały czas zgięta wpół. Poza tym zaliczyliśmy już pierwszego nura w piasku. Mała dostała rowerek trzykołowy od moich rodziców i uwielbia nim jeździć. Jest to fajna alternatywa dla wózka, w którym ostatnio się bardzo nudzi i chce z niego zaraz wyjść i chodzić za ręce. Mała nadal uwielbia psy, w ogóle się ich nie boi i domaga się głaskania każdego psa, którego spotkamy (oczywiście nie każdego pozwalam jej głaskać), mamy już swoje znajome pieski, które są łagodne i ze stoickim spokojem znoszą jej piski radości i wkładanie łapek do pyska i uszu :) - Młoda nadal jest bardzo towarzyska, macha wszystkim napotkanym dziadkom, ale to bez wyjątku. Już ją wszyscy poznają na osiedlu bo zaczepia do momentu aż jej ktoś odmacha. Lubi dzieci, nie boi się obcych. Moja teściowa mówi, że to takie cyganiątko. Czasem udaje, że się wstydzi, ale zaraz się uśmiecha i tak :) - z jedzeniem jest lepiej, zaczynamy wprowadzać kawałki do jej diety, idzie powoli ale idzie. Zawartość zup gniotę widelcem, więc są większe kawałki i jakoś je. Więc jest jakiś postęp. Jestem pozytywnie nastawiona, zobaczymy jak będzie. Moje życie wywróciło się do góry nogami przez ten rok ale są to zmiany tylko na lepsze. Sto lat Córeczko :* Kocham Cię :) urodziny chrześniaka i brak czasu Za nami znów intensywne dni wypełnione po brzegi. Po pierwsze kupiliśmy Młodej buty na jesień. Zdecydowaliśmy się na Emel'e. Zdecydowały certyfikaty oraz ładny, niekiczowaty wygląd. Najtańsze nie są, bo kosztowały 180zł, ale jak pojechaliśmy do innego sklepu i Pani wyjęła nam buty za 220zł, które wyglądały jak ściągnięte z plastikowej lalki barbie, w dodatku świeciły przy wstrząsach.. to podziękowaliśmy i stwierdziliśmy, że Emel'e są super. Ładnie otulają stópkę, trzymają stabilnie, pozwalają kształtować nawyk prawidłowego stawiania stopy. Więc ogólnie zakupy udane. Na weekend pojechaliśmy do teściów i na 3 urodziny chrześniaka. Zawieźliśmy prezenty, kupiliśmy dużą magnetyczną tablicę z literkami, cyferkami, taką po której można pisać kredą i pisakami, taką porządną i kilka zestawów puzzli. Wiem, że to aktualnie jest i niego na topie, więc prezent bardzo się podobał. Nie wiem, czy to taki wiek, czy charakter, ale weekendowy jubilat zrobił się wyjątkowo hmmm... trudny. Płacze co chwilę bez powodu, wystarczy, że coś mu się nie spodoba i od razu buczy. Nie chce się dzielić zabawkami, wyrywa Młodej zabawki i to nie tylko swoje ale i te które przywieźliśmy jej z domu. Nie chce się witać, nie chce się żegnać, nic nie lubi, ani urodzinek, ani "stolatów"... uhhhh powiem szczerze, że już mieliśmy dość jego wiecznego marudzenia i buczenia. Jak sobie coś umyśli to robi awanturę bez powodu, np wieczorem wymyślił sobie, że nie chce zdejmować skarpetek do kąpieli i taki był wrzask jak się okazało, że jednak musi, jakby go ktoś ze skóry obrywał. Jeśli to taki etap rozwoju, to oby przyszedł u nas jak najpóźniej i trwał jak najkrócej. Mnie dopadł jakiś kryzys zmęczeniowy. Mija rok jak Mała jest z nami, a w tym czasie nie udało mi się przespać ani jednej całej nocy. A ostatnio jest ciężko, Mała znów budzi się o dziwnych porach, np dziś obudziła się o północy i domagała się mleka, a później jeszcze o 4, no i oczywiście na pierwsze śniadanie przed 7. W międzyczasie, jeszcze 2-3 razy się budziła z płaczem, nie wiadomo dlaczego. Przypuszczam, że to dalej uzębienie daje w kość, ale nie poprawia mi to humoru, bo jak było tych zębów 6, tak nadal jest tyle samo. A noce są ciężkie. Do tego jeszcze jutro na dobre zaczynam tą dorywczą pracę, będę chodziła koło 10 razy w miesiącu na 7 rano, więc już sobie wyobrażam jak bardzo to "pomoże" mi wypocząć. A przecież nie mogę wiecznie siedzieć w domu z dzieckiem. Nie stać mnie na to, no i szczerze powiedziawszy trochę tęsknie już za pracą... Żeby nie było, że tak tylko marudzę, to Mała jest już naprawdę fajniutka, coraz bardziej kumata. Chodzi za jedną rękę, sama jeszcze nie umie. Czasem potrafi mnie zaskoczyć, w weekend jak zobaczyła kury to zaczęła sama z siebie mówić "koko". A pokazywałam jej kiedyś w książeczce tylko kury, nie myślałam, że zapamięta. Umie pokazać coraz więcej przedmiotów, lubi jeździć na rowerku trójkołowym, który dostała od moich rodziców, lubi chodzić na własnych nóżkach :) Więcej napiszę w podsumowaniu roczku pojutrze.
Na strunach igiel - instr .mp3. 17. Ogorek wasaty - chor .mp3. 18. Ogorek wasaty - instr .mp3. Plik 34. Wesola rodzinka.mp3 na koncie użytkownika agatko • folder piosenki DOROTY GELLNER • Data dodania: 12 kwi 2013.
Temat: RAZEM JEST WESOŁO – MOJA RODZINAOsoba prowadząca: Kinga Nycz-KijowskaGrupa wiekowa: dzieci 5-letnieCel ogólny :- rozwijanie zainteresowania życiem najbliższych członków rodziny,- utrwalenie i sprawdzenie posiadanych przez dzieci wiadomości o operacyjne: - dziecko zna stosunki pokrewieństwa w rodzinie, - zna role społeczne pełnione przez członków rodziny,- wie, co jest potrzebne do wykonywania danego zawodu lub określonych czynności,- swobodnie wypowiada się na temat własnej rodziny,- rozpoznaje odgłosy i nazywa różnorodne czynności wykonywane w domu,- wymienia członków swojej najbliższej czynne, słowne, oglądoweFormy: indywidualna, zbiorowa, grupowaPomoce: zdjęcia, worek sensoryczny z przedmiotami kojarzącymi się z różnymi zawodami, pendrive z muzyką i różnymi odgłosami czynności domowych, kontury postaci mamy i taty, włóczka, plastelina, kredki, kolorowe kartki, tamburyno, kolorowe szarfy, papierowe płaskie kwiaty – ZAJĘCIA: powitalna (M. Kluza):Dzień dobry, dzień dobry, dzień dobry dzieciJuż słonko na niebie dla wszystkich szybko koło, bawmy się wesołoDzień dobry, dzień dobry, dzień dobry ,, Rodzinna fotografia'' - rozmowa przy zdjęciach swoich dzieci opowiadają o swoich rodzicach, jak się nazywają, jak wyglądają, co lubią robić, gdzie ,,Magiczny worek'' – zabawa sensoryczna. W worku znajdują się różne przedmioty kojarzące się z różnymi zawodami: grzebień, łyżka drewniana, książka, pędzel, bułka itp. Zadaniem dzieci jest nazwać przedmiot i powiedzieć z jakim zawodem im się ,, Co słychać w domu ?'' - zagadki rozpoznaje odgłosy różnorodnych czynności wykonywanych w domu :- wiertarka, piła, młotek,- pralka odkurzacz, kuchenka mikrofalowa,- smażenie, gotowanie, zmywanie Zabawa ruchowa „Dom”- Nauczyciel dzieli dzieci na 3 grupy: mama, tata, dziecko. Dzieci siadają po turecku w kole. Wywołane osoby zamieniają się miejscami. Na hasło : dom – wszyscy zmieniają Zabawa w kole „Kogo wołam?”Dzieci stoją w kole, trzymając się za ręce. Jedno z nich stoi w środku, dzieci w kole chodzą i mówią rymowankę:Chodzi sobie mama (tata) a my ze swych dzieci do zabawy woła?Dziecko w środku koła mówi imię wybranego dziecka, dzieląc je na sylaby. Wybrane dziecko wchodzi do środka i zabawa zaczyna się od Zabawa matematyczna „Bukiet dla mamy”Nauczyciel wybiera kolejno dzieci z koła, które na jego wskazówki tworzą bukiet tulipanów dla mamy( np. przyklej 3 tulipany czerwone, 2 żółte, 4 fioletowe itp. a następnie dorysuj tulipanom łodygi ).8. Zabawa ruchowa z szarfami „Nasz dom” –dzieci biegają po sali w takt wygrywanej na tamburynie melodii, na sygnał „Dzieci do domu” wbiegają do wcześniej przygotowanych na dywanie szarf. Po każdej przerwie nauczyciel zabiera jedną szarfę, tak aby na końcu zostało tylko jedno Zabawa plastyczna „Moja mama, mój tata”, wypychanie i ozdabianie według własnego pomysłu i z różnych materiałów sylwet mamy i taty. Wywieszenie gotowych prac na tablicy dla Masażyk relaksacyjny – nauczyciel czyta tekst wiersza, a dzieci w parach wykonują na plecach kolegi masaż:Szliśmy razem na wycieczkę (uciskamy dłońmi plecy)Z tyłu na plecach mieliśmy teczkę. (rysowanie prostokąta na plecach)Na niebie świeciło słoneczko A myśmy biegali w kółeczko. (zataczanie kół na plecach)Długą linę mama z tatą trzymali (rysowanie wężyka wzdłuż kręgosłupa)I wesoło na boki się kiwali. (rysowanie wężyka na boki)Wolno szliśmy szurając nogami (całe dłonie odbijamy na plecach)A mama skakała wesoło za nami. (palcami wykonujemy podskoki)Wtem zaczął kropić deszczyk (delikatnie stukanie palcami )I poczuliśmy wesoły dreszczyk. (połaskotanie w pasie kolegi).11. Podsumowanie zajęć.
Zabawa z muzyką klasyczna: Laurka dla taty (Zabawa pochodzi z książki: Marzena Staniek – Muzyczna Akademia Przedszkolaka cz.5 Wesoła rodzinka) Przygotowanie do zabawy: Dzieci stoją na obwodzie koła i wyobrażają sobie, że przed nimi stoi sztaluga z przymocowaną białą kartką papieru, a obok niej znajdują się kolorowe farby oraz
Dzisiaj moje dziecię usiadło samodzielnie po raz pierwszy z leżenia na brzuchu :) ależ jestem dumna!!! Zaczynamy tez kombinować w stronę prawdziwego raczkowania, bo pełzniemy już całkiem sprawnie. Przyjechaliśmy odwiedzić dziadków, Młoda dostała od chrzestnego grające organki i non stop je katuje. Uwielbiam grające zabawki :/ swego czasu dostała od chrzestnej sorter garnuszek śpiewający mega denerwujące piosenki. Katowała go od rana do wieczora, do czasu aż wyczerpały się baterie. Wtedy zapadła błoga cisza. Teraz na topie będą organki. Sama nie wiem co gorsze. Liczyłam że będzie ładna pogoda i posiedzimy na dworze a tu duuupa. Wieje, mży, zaliczyliśmy krótki spacer, ale szybko uciekaliśmy bo zwiewało nam folię przeciwdeszczową. A jutro już wracamy do naszego mieszkania, gdzie nie mamy ogródka. Ale ogólnie jest sympatycznie, gramy w karty, obijamy się, gadamy o pierdołach. Mała szczęśliwa bo ma dużo kandydatów do zabawy i noszenia :) następnym razem musimy zamówić tylko ładniejszą pogodę Plik Moja wesola rodzinka.mp3 na koncie użytkownika kierbusia • folder piosenki • Data dodania: 17 maj 2010 Wykorzystujemy pliki cookies i podobne technologie w celu usprawnienia korzystania z serwisu Chomikuj.pl oraz wyświetlenia reklam dopasowanych do Twoich potrzeb.
Prowadząca: mgr Gabriela CieślikGrupa wiekowa: 3-latkiObszary edukacyjne:• kształtowanie umiejętności społecznych dzieci: porozumiewanie się z dorosłymi i dziećmi, zgodnie funkcjonowanie w zabawie i w sytuacjach zadaniowych ( wspomaganie rozwoju mowy ( wychowanie przez sztukę – muzyka i śpiew ( wychowanie przez sztukę – różne formy plastyczne ( wychowanie rodzinne, obywatelskie i patriotyczne ( ,,Moja Rodzina” -podawanie informacji o sobie i swojej najbliższej OGÓLNE:• zachęcenie dzieci do wypowiedzi na określony temat;• motywowanie do wspólnej zabawy i ilustrowania ruchem prostych piosenek;• tworzenie galerii prac plastycznych dzieci;• dostrzeganie otaczającego nas OPERACYJNE:• podaje swoje imię i nazwisko;• potrafi podać informacje: jak mają na imię mama, tata;• nazywa członków bliższej rodziny: mama, tata, siostra, brat;• potrafi zaśpiewać ref piosenki Moja wesoła rodzinka;• potrafi estetycznie nakleić przygotowane szablony kwiatów na plakat rodzinnyMETODY:Czynna-zadań stawianych do wykonania;Oglądowa -plakaty ze zdjęciami,Słowna-rozmowa, PRACY:-praca z całą grupą• indywidualnaPOMOCE: plakaty ze zdjęciami swoich rodzin ,płyta z piosenką Moja wesoła rodzinka, kleje,szablony Powitanie piosenką Moja wesoła rodzinka (piosenka z płyty)Moja wesoła rodzinkaMy rodzinę dobrą mamy,zawsze razem się trzymamy!I choć czasem czas nas goni,My jak palce jednej Mama ,tata, siostra ,brati ja-to mój mały świat!Dużo słońca, czasem wiatrto wesoły jest mój świat!Mama kocha zawsze czuleja do mamy się przytulę!Tata kocha, lecz inaczejuspokaja, kiedy płaczę!Ref.: Mama, tata...Gdy napsocę i nabroję,siedzę w kącie, bo się boję!Tata skarci, pożałuje,a mamusia pocałuje!Ref.: Mama, tata...Kiedy nie ma taty, mamy,wszyscy sobie pomagamy!I choć sprzątać nie ma komu,jest wesoło w naszym domu!Ref.: Mama, tata...2. Rozmowa n/t treści piosenki i nawiązanie do plakatów rozmieszczonych w Zaproszenie do pociągu: ,,maszynista”(pierwsze dziecko) podjeżdża do plakatu swojej rodziny i opowiada o zdjęciach na plakacie, potem idzie na koniec. Kolejne dziecko szuka swojego plakatu i nazywa postacie na zdjęciu i tak, aż wszystkie dzieci opowiedzą o swoich Pomoc p. Małgosi w umieszczeniu plakatów na stołach, dzieci w tym czasie śpiewają ref. piosenki Moja wesoła Zachęcenie do odszukania na stołach swojego plakatu i przyozdobienia go przygotowanymi szablonami kwiatów-zwrócenie uwagi na estetyczne wykonanie Zakończenie i podziękowanie za udział w zajęciu.
6. Piosenka „Moja wesoła rodzinka”.(sł. Stanisław Karaszewski, muz. Tomasz Strąk) Rozdanie tekstu piosenki i jej śpiewanie. 7. Kilkuzdaniowe wypowiedzi dzieci na temat własnych rodzin. N. zwraca uwagę na następujące zagadnienia: • Liczba osób w rodzinie • Wiek poszczególnych członków rodziny • Czym zajmują się

Similar to Piosenka - Moja wesoła rodzinka Lil Durk - All My Life ft. J. Cole (Official Video) 4965 jam sessions · chords : Cₘ B♭ E♭ Fₘ⁷ Kane Brown - Bury Me in Georgia (Official Music Video) 3759 jam sessions · chords : Gₘ C B♭ Gₘ

Plik Moja wesoła rodzinka.mp3 na koncie użytkownika dorota.gorska80 • folder Muzyka dla dzieci • Data dodania: 11 lis 2012 Wykorzystujemy pliki cookies i podobne technologie w celu usprawnienia korzystania z serwisu Chomikuj.pl oraz wyświetlenia reklam dopasowanych do Twoich potrzeb. .
  • vvtw67lxyy.pages.dev/639
  • vvtw67lxyy.pages.dev/262
  • vvtw67lxyy.pages.dev/535
  • vvtw67lxyy.pages.dev/753
  • vvtw67lxyy.pages.dev/809
  • vvtw67lxyy.pages.dev/851
  • vvtw67lxyy.pages.dev/54
  • vvtw67lxyy.pages.dev/963
  • vvtw67lxyy.pages.dev/187
  • vvtw67lxyy.pages.dev/442
  • vvtw67lxyy.pages.dev/5
  • vvtw67lxyy.pages.dev/248
  • vvtw67lxyy.pages.dev/834
  • vvtw67lxyy.pages.dev/60
  • vvtw67lxyy.pages.dev/349
  • moja wesoła rodzinka piosenka dla dzieci